Reklama

Rosja wyjeżdża z atomowymi pociągami. Zimna wojna 2.0

Za dwa lata na torowiskach w Rosji pojawią się osobliwe pociąg–widma: z zewnątrz będą wyglądały jak normalny skład chłodniczych wagonów, ale w środku będą kryły rakiety międzykontynentalne z głowicami jądrowymi.

Aktualizacja: 02.12.2016 09:05 Publikacja: 02.12.2016 06:10

Rosja wyjeżdża z atomowymi pociągami. Zimna wojna 2.0

Foto: Wikimedia Commons

Pod wrażeniem nasilających się napięć z Zachodem Rosja pręży muskuły i walczy o odzyskanie poważania na arenie międzynarodowej. Eksperci ostrzegają, że może być to początkiem zimnej wojny 2.0.

Na początku roku 2017 prezydent Rosji Władimir Putin poinformuje o stanie prac nad pociągami wojskowymi typu Barguzin, które w zakamuflowanych składach wagonów transportować będą 5-6 rakiet z głowicami atomowymi. Ogólnie pociągów z rakietami ma być pięć. Każdy pociąg ma być osobnym oddziałem strategicznych wojsk rakietowych. Poza sześcioma wagonami chłodniami z rakietami, w skład atomowego pociągu będą wchodziły wagony z centrum dowodzenia, łączności, kwaterami dla żołnierzy i ochrony oraz odpowiednim zapleczem w postaci zapasów i generatorów. Pociągi te będą w ciągłym ruchu, przez co będą trudne do zlokalizowania dla przeciwnika.

Taki model znany jest jeszcze z lat 80. ubiegłego wieku i praktykowano go do lat 2000. Teraz projekt ten odżywa. Rakiety międzykontynentalne przeszły już z powodzeniem pierwsze testy – jak donosi agencja Interfax – i pociągi mają wyruszyć na tory do roku 2020.

Zachód przekroczył czerwoną linię

Najpóźniej od warszawskiego szczytu NATO w lipcu 2016 rozdźwięk między Rosją a Zachodem zdaje się pogłębiać. Aneksja Półwyspu Krymskiego przez Rosję w roku 2014 wzbudziła w Europie Wschodniej obawy przed rosyjskim imperializmem. W Warszawie zachodni sojusz obronny uchwalił dodatkowe stacjonowanie w krajach bałtyckich i Polsce kilku tysięcy żołnierzy. Moskwa interpretuje to jako dozbrojenie Europy Wschodniej, co stanowi w jej przekonaniu przekroczenie czerwonej linii.

– NATO jest agresywnym blokiem – powiedział rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. Także rosyjska doktryna militarna z roku 2014 uznaje Zachód za wroga. W związku z tym Moskwa chce przerzucić na swoją zachodnią flankę tysiące żołnierzy. W maju 2016 Kreml zapowiedział stworzenie trzech nowych dywizji po 10 tys. żołnierzy każda. Obserwatorzy są jednak sceptyczni, ponieważ liczebność rosyjskiej armii z roku 2016 – mowa jest o pól miliona żołnierzy – właściwie pozostaje niezmieniona. Oznacza to, że przerzucone zostaną przede wszystkim oddziały z Azji Środkowej. Uchwalony budżet na cele obronne w roku 2017, odpowiadający w przeliczeniu prawie 42 mld euro, jest dość pokaźny, ale jest jednak mniejszy o jedną czwartą w porównaniu z rokiem 2016.

Reklama
Reklama

Niepokój i nieufność

Właściwie cała flota bałtycka Rosji stacjonowana jest w porcie w Bałtijsku w Obwodzie Kaliningradzkim, który jest rosyjską wyspą na obszarze państw należących do NATO ­– Polski i Litwy – i jest odpowiednio zabezpieczona. Dopiero niedawno rosyjska armia przerzuciła tam rakiety typu Bastion, służące do ochrony wybrzeża, a pogłoski o stacjonowaniu tam rakiet atomowych już wcześniej napawały Zachód niepokojem Rosja zwiększa także swoją obecność militarną na Krymie i w Syrii. Od ponad roku rosyjskie bombowce walczą także w Syrii – o wiele dłużej niż początkowo przypuszczano. Operację w Syrii niektórzy zachodni eksperci uważają za "akcję reklamową" rosyjskiego przemysłu zbrojeniowego. Jednak najważniejszym celem tych operacji jest zdaniem eksperta Dmitrija Trenina z moskiewskiego Centrum Carnegie, jest respekt, na jaki Rosja chce znów zapracować.

Słabszy jest gotów ryzykować

Na Bliskim Wschodzie Rosja zachowuje się tak a nie inaczej, by uzmysłowić Amerykanom, że nie jest jakąś potęgą regionalną, ale potęgą światową. Kreml od dłuższego czasu już rozważa, aby obok Syrii mieć – podobnie jak w czasach zimnej wojny – przyczółki w Wietnamie i na Kubie. Jak do tej pory nie podjęto jednak w tej sprawie oficjalnych rozmów. Zachód przewyższa Rosję na wszystkich polach - oprócz nuklearnego podkreśla rosyjski politolog.

– W takiej sytuacji słabszy jest gotów podejmować ryzyko. Wynikiem takiego sposobu myślenia są np. niebezpieczne incydenty z udziałem rosyjskich i zachodnich myśliwców w obszarze Morza Bałtyckiego, do których dochodzi już od miesięcy. Jeżeli doszłoby tam do jakiegoś nieszczęśliwego wypadku mogłoby to doprowadzić do katastrofy – wyjaśnia Trenin.

„Jeżeli obecną sytuację porównać by z okresem zimnej wojny, znajdujemy się mniej więcej na początku lat 50. Przed nami jeszcze wojna koreańska i kryzys kubański" – napisał krytyczny wobec Kremla magazyn „New Times".

Polityka
Rozmowy w Berlinie. Zełenski gotów zrezygnować z dążenia do członkostwa w NATO
Polityka
Giorgia Meloni o nowej strategii USA: Mogę tylko powiedzieć: dzień dobry, Europo
Polityka
Prezydent Zełenski przyleci do Polski. Potwierdził datę wizyty
Polityka
Dlaczego Trump chce obalić Maduro? Ekspert wskazuje na mieszankę dwóch spraw
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Polityka
Dwóch żołnierzy USA nie żyje po ataku w Syrii. Trump zapowiada „bardzo poważny odwet”
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama