Lider Komunistycznej Partii Rosji od chwili jej założenia szuka swego następcy i kandydata własnej partii w prezydenckich wyborach w 2018 roku.
72-letniemu politykowi dwukrotnie udało się doprowadzić do tego, że KPRF w wyborach zdobyła największą ilość głosów. W latach 1995 i 1999 komuniści uzyskali najwięcej mandatów, choć głosowało na nich niewiele ponad 20 proc. wyborców.
Przegrał jednak wszystkie wybory prezydenckie od 1993 roku. Najbliżej zwycięstwa był w 1996 r., ale i tak ciężko chory Jelcyn (który w trakcie kampanii wyborczej przeszedł operację serca) wyprzedził go o 2 mln głosów. Zmiażdżył go za to w 2000 roku Władimir Putin (zdobywając prawie dwa razy więcej głosów) i od tej pory zarówno Ziuganow, jak i jego partia tracą popularność.
Mimo to komuniści – zarówno wtedy, jak i teraz – są największą partią opozycyjną. – Ziuganow nie może tak po prostu odejść, bowiem nie ma następcy. W partii komunistycznej nie ma żadnego polityka, który byłby znany opinii publicznej – powiedział „Rzeczpospolitej" moskiewski analityk Aleksandr Makarkin.
To samo dotyczy innych partii uznawanych za opozycyjne: liberalnych demokratów Żyrinowskiego i „Sprawiedliwej Rosji" Siergieja Mironowa. Poza liderami nikt nie zna żadnych ich polityków. Po odejściu obecnych przywódców te partie mogą zacząć znikać ze sceny politycznej, na której pozostanie tylko rządząca „Jedinaja Rossija". Podobną sytuację zaobserwowała rosyjska publicystka Natalia Geworkian w Libii pod rządami Muammara Kadafiego, gdzie dyktator nie pozwolił wyrosnąć żadnej politycznej konkurencji.