Misiewicz stał się w ostatnim czasie bohaterem kilku publikacji prasowych: prasa opisywała jego wizytę w klubie w Białymstoku, gdzie miał przyjechać limuzyną w towarzystwie ochroniarza. "Fakt" relacjonował, że już w klubie Misiewicz "kupował alkohol innym gościom klubu, zaczepiał studentki na parkiecie oraz proponował pracę w MON".

- Pan minister Macierewicz jest szefem Bartłomieja Misiewicza i to on podejmuje decyzje dotyczące swoich pracowników. Natomiast rozmawialiśmy również na ten temat. Myślę, że pan minister Macierewicz już takie decyzje podjął - powiedziała Szydło pytana o Misiewicza.

Dopytywana jakie to będą decyzje Szydło odparła: - Wolałabym, żeby na temat pracowników poszczególnych resortów wypowiadali się ministrowie, więc sądzę, że pan minister Macierewicz jest odpowiednią osobą, która tutaj będzie informowała w tej sprawie.

Szydło była też pytana o wypadek, w którym uczestniczył m.in. samochód Żandarmerii Wojskowej, którym jechał Macierewicz. Do incydentu doszło 25 stycznia - opozycja oskarża szefa MON, że kolumna w której jechał nie dostosowała prędkości do warunków panujących na drodze.

- Czekam na wyniki śledztwa, postępowania. Była kolizja drogowa, był wypadek i w tej chwili służby prowadzą postępowanie - powiedziała Szydło pytana o tę sprawę. A Grzegorzowi Schetynie, który zarzucił Macierewiczowi "arogancję władzy" i łamanie przepisów premier odpowiedziała: - Pan Grzegorz Schetyna, podobnie zresztą jak ja, nie byliśmy świadkami tego zdarzenia, więc jeżeli nie byliśmy świadkami tego zdarzenia to rozsądnie jest zaczekać na wynik śledztwa.