Uzasadniając wykluczenie posła Piotra Marca z Klubu Kukiz'15, prezydium wystosowało oświadczenie, w którym informuje, że powodem tej decyzji jest utrata zaufania do polityka. Przywołane zostały także doniesienia medialne o uwikłaniu osób z jego najbliższego otoczenia w procesy tzw. dzikiej reprywatyzacji w Warszawie. „Piotr Liroy-Marzec w swojej działalności poselskiej otoczył się ludźmi, dla których, ze względu na nasze standardy, nie może być miejsca w ruchu Kukiz'15" – napisano w komunikacie.
Żadne nazwiska jednak nie padają. – Jeśli winni są znajomi, to powinni podać przykład rapera Ice-T, który ma największą kartotekę kryminalną spośród znajomych Piotra – mówi Maciej Maciejowski, dyrektor biura Liroya.
To żart ze strony współpracownika polityka. Ale ani Liroy, ani nikt z jego otoczenia, nie zamierza tej sprawy bagatelizować. – Zajmują się tym moi prawnicy. Chciałbym załatwić to wszystko pokojowo. Myślę, że wystarczyłoby sprostowanie oświadczenia klubu, ale nie mogę odpuścić, muszę bronić dobrego imienia – mówi „Rzeczpospolitej" Liroy-Marzec. Tłumaczy, że jest mu niezręcznie, ludzie go pytają, w jaki sposób zamieszany jest w reprywatyzacje, skoro sam mówi, że należy z nią walczyć.
Nieoficjalnie mówi się, że ci „nieodpowiedni ludzie", o których mowa w oświadczeniu, to Paweł Dulski, były szef PO na Mokotowie, a prywatnie kolega posła. Marzec zapewnia, że nie pozbędzie się Dulskiego, bo nikt nie będzie mu dobierał znajomych.
Ale Dulski nie jest jedyną osobą, która nie podoba się Kukizowi. Pod koniec maja „Rzeczpospolita" napisała, że szykuje się rozłam w Kukiz'15. Ujawniliśmy, że stowarzyszenie Liroya – Skuteczni – rozmawia o współpracy z Bezpartyjnymi, zapleczem Kukiza z kampanii prezydenckiej. Muzyk rozstał się z nimi w atmosferze wzajemnych oskarżeń. Spiskowanie z przeciwnikami musiało nie podobać się liderowi partii.