Tematem rozmowy były sobotnie Marsze Niepodległości, które odbyły się w wielu miastach Polski, przez wiele środowisk krytykowane za obecność rasistowskich haseł. Niektóre z zachodnich mediów przedstawiły m.in. warszawski Marsz jako "marsz 60 tys. nazistów".
Sprzeciw wobec rasistowskich nawoływań i żądanie ukarania organizatorów wyraziło między innymi Ministerstwo Spraw Zagranicznych Izraela.
Marszałek Senatu tłumaczył, że urzędnicy izraelskiego MSZ "ulegli atmosferze tworzonej przez zagraniczne media", a nazywanie nazistami 60 tys. ludzi jest "skandalicznym uogólnieniem", które nie powinno mieć miejsca. Jego zdaniem, nie da się wykluczyć, że rasistowskie bannery niesione przez niektórych uczestników marszu były rosyjską propagandą, elementem wojny hybrydowej prowadzonej przez ten kraj przeciwko Polsce.
- Polska od lat jest obiektem ataków hybrydowych ze strony naszych wschodnich sąsiadów. Oni życzą sobie, żeby nasz kraj przedstawiać jako ten, gdzie po ulicach maszerują sobie swobodnie naziści - mówił wicemarszałek Senatu.
Na poparcie swojej tezy Bielan przytoczył informację o planowanej wizycie w Warszawie polityka skrajnej prawicy USA, który "słynie ze związków z naszym wschodnim sąsiadem".