Nowy minister zdrowia – lekarz kardiolog Łukasz Szumowski – w dość prosty sposób może zapewnić sobie udany start. Wystarczy wzrost nakładów na ochronę zdrowia. Nie do 6 procent w 2025 roku, tylko do 6,5 w 2020, i to uruchomionych od zaraz. To są pieniądze, które mogą zapewnić obsadę lekarską w szpitalach i oddalić widmo zamykania kolejnych oddziałów. Przy dobrze poprowadzonych rozmowach z OZZL i innymi zawodami medycznymi mogłaby się pojawić wtedy szansa na kilka miodowych miesięcy dla nowego, młodego ministra. Tym bardziej że ma na czyich błędach się uczyć: Konstanty Radziwiłł zaliczył wszystkie możliwe wpadki w komunikacji z pacjentami i pracownikami służby zdrowia. Recepta wydaje się być może podejrzanie prosta, ale nie bez przyczyny nowy premier wymienił w swoim exposé służbę zdrowia na pierwszym miejscu. I nie bez przyczyny PiS od początku kadencji znajduje pieniądze na to, co zapewnia utrzymanie władzy.