Rekonstrukcja rządu nadal nie jest dokończona. Wszystko za sprawą nieobsadzonego od ponad miesiąca stanowiska ministra cyfryzacji. Po dymisji Anny Streżyńskiej nadzór nad resortem sprawuje bezpośrednio premier Mateusz Morawiecki. Pełniącym obowiązki ministra jest cały czas Marek Zagórski, dotychczasowy wiceminister w resorcie i wiceprezes partii Porozumienie Jarosława Gowina. Ta sytuacja miała być tymczasowa, ale po miesiącu od rekonstrukcji rządu wygląda na to, że w praktyce potrwa jeszcze jakiś czas, wbrew pierwotnemu planowi.
Składa się na to kilka czynników. Po pierwsze, nie ma wcale chętnych na przejęcie tego stanowiska. Ministerstwo Cyfryzacji zajmuje się teraz kilkoma bardzo rozbudowanymi projektami z zakresu cyfryzacji, które jednocześnie niosą ze sobą ryzyko. Tak jest z projektem e-dowodów, nową platformą e-zamówień publicznych. Trwają też prace nad ustawą o cyberbezpieczeństwie i przede wszystkim nad wdrożeniem rozporządzenia RODO o ochronie danych osobowych. To wszystko złożone przedsięwzięcia, gdzie opóźnienia mogą skończyć się poważnymi konsekwencjami, również politycznymi.
Wyzwaniem przed ministerstwem jest też projekt cyfryzacji służby zdrowia, jeden z priorytetów zarysowanych w exposé Mateusza Morawieckiego na początku grudnia. Jak słyszymy, przejęcia Ministerstwa Cyfryzacji odmówiło już jednak bardzo wiele osób, i to z różnych sfer obozu rządzącego.
Z tym wiąże się problem dotyczący samej koncepcji tego, kto miałby być nowym ministrem. W jednej wersji miał być nim Piotr Nowak, wiceminister finansów. Problemem okazało się to, że w przeszłości współpracował z Kancelarią Prezydenta Bronisława Komorowskiego. Pojawiła się też koncepcja, by szefem resortu został nie ekspert, ale polityk PiS. Ostatecznie jednak kandydata jeszcze nie ma. Blisko trzy tygodnie temu jeden z ważnych polityków rządu deklarował „Rzeczpospolitej", że poznamy go maksimum za dwa tygodnie. – W międzyczasie wybuchł kryzys wokół ustawy o IPN i nie ma zbyt wiele czasu na zastanawianie się nad tym – mówi nam rozmówca znający sytuację.
Jest jeszcze trzeci, najważniejszy czynnik, który spowodował, że sprawa ma obecnie dość niski priorytet w rządzie. To fakt, że praca Marka Zagórskiego jest bardzo wysoko oceniana, zarówno pod względem merytorycznym, jak i politycznym. – Dlatego nie ma wcale pośpiechu, by cokolwiek zmieniać w obecnej sytuacji – podkreśla nasz rozmówca. Może się okazać, że do czasu ukończenia kilku kluczowych projektów Zagórski pozostanie na swoim stanowisku.