W Kazachstanie od początku tygodnia dochodziło do gwałtownych wystąpień przeciwko władzom, w związku z drastyczną podwyżką cen skroplonego gazu (LPG). Protesty doprowadziły do dymisji rządu i przywrócenia ceny maksymalnej na skroplony gaz, ale nie uspokoiło to nastrojów w kraju. W Ałmatach podpalono m.in. biuro burmistrza miasta, spłonęło też wiele samochodów.
Od środy w Ałmatach dochodzi do walk między protestującymi a policją i wojskiem skierowanymi do tłumienia zamieszek.
W związku z zamieszkami w kraju prezydent Kazachstanu, Kasym-Żomart Tokajew, poprosił o pomoc Organizację Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (ODKB). W Kazachstanie pojawili się już rosyjscy żołnierze wojsk powietrzno-desantowych oraz żołnierze białoruscy.
Mieszkający w Paryżu Abliazow ostrzega w rozmowie z agencją Reutera, że jeśli Zachód nie zaangażuje się w kryzys w Kazachstanie wówczas "Kazachstan zmieni się w Białoruś, a (Władimir) Putin będzie stopniowo realizował swój program - odbudowę struktur ZSRR".
Czytaj więcej
Lądowaniu rosyjskich oddziałów interwencyjnych towarzyszą walki kazachskiego wojska i policji z manifestantami.