Czy twarde stanowisko polskiego rządu w sprawie praworządności może liczyć na poparcie części PE?
Części na pewno tak, bo posłowie PiS-u zawsze będą popierali stanowisko polskiego rządu – niezależnie od tego, jakie ono jest. Nawet jeżeli jest niezgodne z prawem polskim i europejskim. Nie tylko popierali polski rząd, ale będą też robić pokazówki – sceny wrzasków i obrażania całej UE w Parlamencie Europejskim. W przyszłym tygodniu odbywa się sesja plenarna w Strasburgu i jest niestety przynajmniej pięć punktów na temat Polski, która łamie prawo. Tracimy zaufanie UE, ponieważ podważamy obowiązek przestrzegania prawa. Wszyscy wpłacają do wspólnego budżetu i przyjmują jego zobowiązania, a jeden kraj członkowski mówi, że nie będzie grać na wspólnych zasadach. Ewentualnie podważa go i pyta TK, czy też musi stosować się do zasad, które ustaliliśmy wszyscy razem.
Wydaje mi się, że politycy PiS-u w ogóle nie czują wspólnoty z UE.
Rząd PiS-u na poważnie myślał, że wystarczy obiecać, że przygotuje nową ustawę, która rozwiąże problem Izby Dyscyplinarnej? A może była to próba zyskania czasu?
Trudno wejść mi w głowę polityków PiS-u, nasze drogi są naprawdę daleko od siebie. Jarosław Kaczyński bardzo uważnie obserwuje to, co dzieje się na Węgrzech, również ogromne sukcesy Viktora Orbána w łamaniu prawa wspólnotowego. Instytucje europejskie były zbyt długo tolerancyjne w stosunku do polityki prowadzonej przez Viktora Orbána – miały nadzieję, że wróci na „właściwą drogę", co się nie stało. Doświadczenie Orbána zachęciło rząd PiS-u do tego, aby pójść tą drogą. Tylko że PiS poszedł metodą cepa: nie i koniec. Tymczasem instytucje unijne wyczuliły się na sprawy praworządności – przez Orbána – i to już nie przejdzie. W PE nie ma woli tolerowania i czekania. Wydaje mi się, że politycy PiS-u w ogóle nie czują wspólnoty z UE.