W niedzielę talibowie wkroczyli do Kabulu, a prezydent Afganistanu Aszraf Ghani uciekł z kraju. Na lotnisko w Kabulu przybyły tysiące Afgańczyków, którzy chcieli opuścić kraj. Ewakuację utrudnia chaos, jaki panuje na płycie lotniska - część samolotów nie mogła wylądować i musiała skierować się na inne lotniska.
Kilka tygodni temu prezydent USA Joe Biden mówił, że "nie dojdzie do sytuacji, w której ludzie będą helikopterami zbierani z dachu amerykańskiej ambasady w Afganistanie". Taka sytuacja miała miejsce podczas ewakuacji Amerykanów z Sajgonu w 1975 r.
- Prawdopodobieństwo, że talibowie przewrócą wszystko do góry nogami, zajmując kraj, jest wysoce niemożliwe - dodawał.
W niedzielę pracownicy amerykańskiej ambasady zostali śmigłowcami przetransportowani na lotnisko. Stany Zjednoczone wysłały kilka tysięcy żołnierzy do pomocy w ewakuacji.
Czytaj także:
Fala uchodźców z Afganistanu? Wiceszef MSZ: Bardzo prawdopodobne