Huczne narodziny i cichy pogrzeb, czyli bliski koniec blokowania list

Nie będzie możliwości blokowania list w wyborach samorządowych. Nie chcą tego LiD, PO i PSL

Publikacja: 19.01.2008 03:38

Przeciwnicy blokowania list w wyborach samorządowych chcą zgotować cichy pogrzeb tej instytucji przeforsowanej przez PiS tuż przed wyborami w 2006 roku.

Projekt ustawy LiD w tej sprawie wejdzie pod obrady Sejmu już na najbliższym posiedzeniu, które zaczyna się w środę. – Od początku kwestionowaliśmy pomysł blokowania list – mówi Jan Kochanowski z LiD. – Uważaliśmy, że wypacza ono wynik wyborów, i okazało się, że mieliśmy rację.

Na dowód Kochanowski podaje przykład z województwa lubuskiego, w którym LiD zdobyła 24 procent głosów, a PiS 19 procent.– Tymczasem przy przeliczaniu głosów na mandaty PiS, które się zblokowało z Samoobroną i LPR, dostało dziewięć mandatów, a my tylko sześć – żali się Kochanowski.

Ale – zdaniem lewicy – to nie koniec kłopotów, które wywołało blokowanie. Dzięki niemu do samorządów weszły osoby niezrzeszone w żadnej partii.– Znam takie sytuacje w powiatach, że jeden niezrzeszony radny dyktuje warunki wszystkim partiom i obejmuje wysokie stanowisko, bo bez niego nie powstanie żadna koalicja ani w lewo, ani w prawo – opowiada Kochanowski. Również Franciszek Stefaniuk z PSL popiera likwidację blokowania list. Zastrzega, że jego klub nie przyjął jeszcze stanowiska w sprawie zmiany ordynacji samorządowej.

– Uważam jednak, że wprowadzenie blokowania to była gruba kombinacja, od której trzeba odejść – mówi Stefaniuk. Jego zdaniem jedynym skutkiem blokowania było rozdrobnienie lokalnej sceny politycznej. Pojawiły się fikcyjne komitety pozbawione zaplecza, zakładane tylko na użytek wyborów.Waldy Dzikowski z Platformy Obywatelskiej do wymienionych już wad blokowania dodaje następne. – Ta instytucja zaburza wynik wyborów i miesza ludziom w głowach – mówi Dzikowski, zapowiadając, że PO poprze projekt LiD. Przypomina, że w ostatnich wyborach samorządowych wyborcy oddali bardzo dużo nieważnych głosów – na poziomie wojewódzkim aż 15 procent.

– To najlepiej dowodzi, że wyborcy nie mogli się połapać, o co chodzi z tym blokowaniem – ocenia Dzikowski.

W obronie blokowania stanie tylko PiS. – Likwidacja tej możliwości to pochopna decyzja – martwi się Krzysztof Putra.

Jego zdaniem instytucja blokowania zdała egzamin. – A poza tym to nie jest obowiązkowe, można zblokować listy z innymi komitetami lub nie – tłumaczy Putra. – Ta instytucja poszerza możliwości komitetów wyborczych. Dlaczego mamy się ograniczać?

Blokowanie list wprowadziła do ordynacji wyborczej koalicja PiS – Samoobrona – LPR. Towarzyszyła temu potężna awantura. Cała opozycja: PO, PSL i SLD, zjednoczyła się przeciwko rządzącym. Waldemar Pawlak z PSL, który torpedował wprowadzenie blokowania, stracił stanowisko szefa Sejmowej Komisji Samorządowej.

Komisja ta puchła zresztą w oczach, bo kluby na wyścigi wysyłały do niej posłów, aby zyskać przewagę w głosowaniu i przeforsować swoje zdanie. W kulminacyjnym momencie nad zmianami ordynacji samorządowej pracowało przeszło 60 posłów – prawie jedna ósma całego Sejmu.

Przeciwnicy blokowania list w wyborach samorządowych chcą zgotować cichy pogrzeb tej instytucji przeforsowanej przez PiS tuż przed wyborami w 2006 roku.

Projekt ustawy LiD w tej sprawie wejdzie pod obrady Sejmu już na najbliższym posiedzeniu, które zaczyna się w środę. – Od początku kwestionowaliśmy pomysł blokowania list – mówi Jan Kochanowski z LiD. – Uważaliśmy, że wypacza ono wynik wyborów, i okazało się, że mieliśmy rację.

Pozostało 85% artykułu
Polityka
Czy Jarosław Kaczyński powinien ponieść karę? Wyniki sondażu, Polacy podzieleni
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Wybory prezydenckie
PSL nie wystawi własnego kandydata w wyborach prezydenckich. Ludowcy poprą Szymona Hołownię
Polityka
Rozliczanie PiS. Adrian Zandberg: Ludzie już żyją czymś innym
Polityka
Wybory prezydenckie 2025: Pojawił się nowy kandydat. Kim jest?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Polityka
Tobiasz Bocheński odniósł się do sprawy Marcina Romanowskiego. "Nie ukrywałbym"