Ryszard Zając opowiedział katowickim śledczym o słynnym spotkaniu w restauracji Czerwona Oberża w 1995 r. – ustaliła „Rz”. On sam potwierdza nam, że mówił o tym prokuratorom. Nie potwierdził jednak, że mówił o nielegalnym finansowaniu kampanii Kwaśniewskiego. – Zeznania objęte są tajemnicą – zastrzega Zając.
Zgodził się natomiast opowiedzieć o przebiegu spotkania. – Brali w nim udział biznesmeni handlujący węglem. Atmosfera była bardzo swobodna. Do tego stopnia, że w pewnym momencie szefowa sztabu wyborczego zaczęła śpiewać rosyjskie pieśni, a Aleksander Kwaśniewski przyłączył się do śpiewów – mówi Zając. Zapewnia, że kandydat na prezydenta bawił się tak dobrze, że nie miał ochoty opuszczać spotkania, by brać udział w następnym zaplanowanym punkcie swojego programu pobytu na Śląsku. Ostatecznie jednak opuścił towarzystwo.
Jak dowiedziała się „Rz”, Zając zeznawał, że spotkanie w Czerwonej Oberży poprzedzone było naradą w wąskim gronie w katowickiej siedzibie SdRP. Zając nie pamiętał, kiedy ta narada miała miejsce. Zeznał, że było to przed jedną z konferencji prasowych w siedzibie SdRP. Oprócz kandydata na prezydenta brali w nim udział: Barbara Kmiecik (zwana śląską Alexis – to na podstawie jej zeznań o branie łapówek oskarżono czterech byłych prezesów spółek węglowych), Zając, poseł lewicy Wacław Martyniuk oraz szef SdRP na Śląsku Zbyszek Zaborowski.
W czasie tej narady Kwaśniewski miał zlecić Zającowi zorganizowanie odpłatnego spotkania z przedstawicielami prywatnych firm handlujących węglem. Według Zająca ustalono, że aby wziąć udział w imprezie, trzeba będzie zapłacić minimum 20 tys. zł. To właśnie podczas niej śląska Alexis miała przekazać 60 tys. zł na fundusz wyborczy Kwaśniewskiego. – Nie było takiego spotkania. Poza tym nie było w zwyczaju, by kwestie organizacyjne ustalał osobiście kandydat na prezydenta. Tym zajmował się sztab, gdyż w gorącym okresie kampanii wyborczej kandydat nie miał zwyczajnie czasu na takie imprezy, bo spotykał się z wyborcami – mówi „Rz” Kwaśniewski.
Potwierdza jednak, że brał udział w spotkaniu z Barbarą Kmiecik. – Proszę pamiętać, że było to prawie 13 lat temu. Nie miałem pojęcia, czym dokładnie zajmuje się ta pani, a wówczas i przez następne lata nie było w stosunku do niej żadnych podejrzeń – mówi dziś były prezydent. Dodaje, że do tej pory w sprawie tego spotkania nie był przesłuchiwany.