Tymczasem w mediach pojawiają się informacje, że lewicy w sprawach medialnych doradza Włodzimierz Czarzasty, jeden z bohaterów afery Rywina. Czarzasty, były działacz ZSP i PZPR, a obecnie członek SLD, szef stowarzyszenia „Ordynacka” i właściciel wydawnictwa Muza, jest jednym z najbardziej kontrowersyjnych polityków lewicy. Jego nazwisko działa na media jak płachta na byka. Natychmiast wypominają, że Czarzasty został wymieniony w raporcie Zbigniewa Ziobry jako członek tzw. grupy trzymającej władzę.
Ale w SLD Czarzasty ma grono zwolenników. Podczas sondażowego głosowania, kto mógłby zostać szefem partii, które przeprowadziła organizacja SLD Warszawa-Śródmieście, jego nazwisko zostało wymienione obok Grzegorza Napieralskiego, Włodzimierza Cimoszewicza i Wojciecha Olejniczaka. W partii rozeszła się pogłoska, że Czarzasty będzie się ubiegał o stanowisko szefa mazowieckiego Sojuszu podczas majowego zjazdu organizacji.
Nie będę walczył o żadną funkcję w SLD. Wolę podglądać ptaki
On sam jednak twierdzi, że żadne stanowiska go nie kuszą. – Jestem zapalonym obserwatorem ptaków, właśnie wróciłem znad Narwi i Biebrzy, gdzie podglądałem bataliony – mówi. – A jak się jest przewodniczącym, to na pielęgnację takich pasji nie ma czasu.Czarzasty pozostaje politykiem tylnego szeregu, ale lidera partii Wojciecha Olejniczaka potrafi doprowadzić do białej gorączki. Otwarcie krytykował LiD w czasach, gdy przewodniczący wychwalał tę koalicję. A gdy Olejniczak ogłosił koniec LiD, Czarzasty rozsyłał działaczom Sojuszu esemesy z sugestią, że decyzję tę podjął w rzeczywistości Sławomir Sierakowski i to on będzie teraz rządził Sojuszem, m.in. ustalał skład Rady Krajowej.
– Rozsyłałem te esemesy, bo uważałem, że to jest dowcipne – śmieje się Czarzasty.