– Nie popadajcie w triumfalizm, pohamujcie emocje, nie ulegajcie złudzeniu, że władzy wszystko wolno – takie słowa usłyszeli parlamentarzyści Platformy podczas posiedzenia klubu, które trwało od piątku do soboty w hotelu pod Rawą Mazowiecką. Zaskoczenie było tym większe, że część sądziła, iż podsumowanie roku sprawowania władzy będzie miało charakter bardziej rozrywkowy, a mniej programowy. Wielu wręcz szykowało się na rozkosze, jakie gościom oferuje hotelowe spa.
Tymczasem na miejscu przekonali się, że część rekreacyjna hotelu została zamknięta. – Poprosiliśmy dyrekcję, żeby odcięła zaplecza spa. Tak żeby nikt nie miał wątpliwości, że nie pojechaliśmy tam na wypoczynek – opowiada nasz rozmówca. – A po lunchu w sobotę pojechaliśmy do domów.Zamiast pochwał parlamentarzyści usłyszeli, że jako członkowie partii rządzącej muszą mieć w sobie dużo pokory i być gotowi do ciężkiej pracy. W przeciwnym wypadku podzielą los poprzednich partii rządzących: PiS i SLD. Premier nakazał każdemu posłowi, by do końca grudnia odbył przynajmniej pięć spotkań z wyborcami na swoim terenie. – Kto w grudniu przyjdzie na takie spotkanie?– martwili się parlamentarzyści.
Na posiedzeniu klubu mówiono m.in. o sprawie zachodniopomorskich działaczy, którzy zostali przyłapani na posiadaniu narkotyków. Tusk – jak wynika z relacji uczestników – zaznaczył, że tego typu przypadki muszą być bezwzględnie tępione, bo „zaczyna się od narkotyków, a kończy na korupcji”. Premier przypomniał też, że nadciąga kryzys, który może się odbić nie tylko na kondycji państwa, ale także na partii rządzącej. Z kolei senatorowie PO skarżyli się, że są za mało wykorzystywani przez partię.
Wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski w swoim wystąpieniu przekonywał, że nie ma możliwości trwałego porozumienia PO z PiS. – Bo my walczymy o Polskę, a oni o władzę – uzasadniał. Dodał, że rząd musi tracić poparcie, bo podejmuje reformy, którymi naraża się różnym grupom.
Eryk Mistewicz, specjalista od politycznego wizerunku, jest przekonany, że wystąpienie Tuska było starannie przemyślane. – Na pierwszym spotkaniu po wyborach Tusk zaprezentował działaczom PO film z operacji CBA wobec Beaty Sawickiej – przypomina Mistewicz. – Teraz ten manewr został powtórzony. Uważam, że premier zrobił to ku przestrodze, by działacze nie kroczyli drogą polityków SLD czy PiS, którzy mniej więcej po półtora roku sprawowania władzy dochodzili do wniosku, że wszystko im wolno i nikt im nic nie może zrobić, co kończyło się dla nich fatalnie.