Były prezydent komentując zamieszanie w sprawie emerytur pomostowych stanął po stronie rządu. "Związkowcy doprowadzą do tego, że będzie anarchia, potem ktoś się zdenerwuje i zaprowadzi porządek, albo potrwamy w tej anarchii trochę. Chcą rujnować ojczyznę, niech rujnują" - skomentował rozgoryczony Lech Wałęsa.
Były przywódca "Solidarności" wezwał rząd do zdecydowanych działań przeciw związkowcom. "Rząd ma swoje środki, ma prawo i musi zaprowadzić porządek. Jeśli tego nie zrobi, to to jest słaby rząd. Ja bym zrobił porządek. Jest policja, jest prawo i koniec. Jeśli ktoś łamie prawo w państwie demokratycznym, musi czekać na konsekwencje. Ja bym nie pozwolił na anarchie i jednocześnie zajął się tymi działaczami, zobaczył o jakie środki walczą i jakimi dysponują" - mówił Wałęsa. "Policję wysłałbym do pilnowania porządku, ale jeśli porządek jest łamany, to nie ma wyboru" - doprecyzował.
[srodtytul]Dekretami przez dwie kadencje[/srodtytul]
Pytany o ewentualną zmianę konstytucji Lech Wałęsa zaproponowała nowe rozwiązanie. Według byłego prezydenta najlepsze dla Polski byłoby wprowadzenie na dwie kadencje systemu prezydenckiego, a potem zastąpienie go systemem parlamentarnym. "Teraz potrzeba szybkich decyzji, zdecydowanego rządzenia. Dekretami, które przechodzą przez parlament, ale jest krótki czas, tydzień, dwa, w którym muszą być przepuszczone, albo napisane nowe. Nie wymyka się to spod demokracji, ale zdecydowane rządzenie jest potrzebne. Na dwie kadencje wchodzi ta konstytucja, a po dwóch kadencjach parlamentarna".