Jak dowiedziała się „Rz” w czwartek sąd rejestrowy uznał, że oponenci Piskorskiego, szefa SD – w tym Krzysztof Góralczyk, dotychczasowy przewodniczącym rady naczelnej Stronnictwa – nie są stroną w postępowaniu. To znaczy, że nie mogą się sprzeciwić wpisaniu do rejestru partii nowych władz. To sukces szefującego SD Piskorskiego, który na nadzwyczajnym kongresie partii doprowadził do obalenia Góralczyka i zastąpienia go swoim człowiekiem Waldemarem Prusakiem.
Piskorski chce wpisania ich do rejestru partii politycznych. Sąd nie zaoponował. Poprosił tylko o dodatkowe dokumenty. – Oczywiście je dostarczymy – zapewnia „Rz” Piskorski.
W sobotę ma się tymczasem odbyć nadzwyczajny zjazd SD zwołany przez przeciwników Piskorskiego, którzy chcą wykluczyć go z partii. Góralczyk uważa, że wciąż on, a nie Prusak, jest szefem rady. Zjazd odbędzie się w hotelu Marriott, bo do siedziby SD przy Chmielnej nie zostaną wpuszczeni.
Kto wynajął tam salę? Według informacji „Rz” to prywatna osoba. A Góralczyk nie chce podawać żadnych szczegółów (nawet dotyczących awaryjnego miejsca zjazdu). Natomiast Piskorski pyta prowokacyjnie: – Ciekawe, co to za osoba?
O co chodzi w tej rozgrywce? O duże pieniądze. Piskorski chce sprzedać nieruchomości SD warte ponad 100 mln zł, a pieniądze przeznaczyć na kampanię wyborczą. Starzy działacze z początku akceptowali ten plan, ale dziś twierdzą, że zmienili zdanie, bo Piskorski łamie zasady partyjnej demokracji. To wersja oficjalna. Nieoficjalnie chodzi o to, że część działaczy mieszka w kamienicach SD i nie chce ich opuścić.