Sprawa dotyczy nałożenia przez Prokuraturę dwóch kar porządkowych po 3 tys. zł na Geralda Birgfellnera za niestawienie się na przesłuchaniach zaplanowanych na czwartek i piątek. Przesłuchanie miało być związane z ujawnionymi przez "Gazetę Wyborczą" "taśmami z Nowogrodzkiej".
- Dbając o sprawność czynności procesowej, jaką jest przesłuchanie zawiadamiającego, prokurator referent sprawy próbował ustalić z pełnomocnikiem zawiadamiającego Geralda B., adwokatem Romanem Giertychem, dogodny dla biznesmena termin przesłuchania. Próby te nie przyniosły rezultatu – wyjaśniał rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, prok. Łukasz Łapczyński, cytowany przez Polską Agencję Prasową.
- Prokurator doręczył Geraldowi B. wezwanie do stawiennictwa na przesłuchanie w dniach 21 i 22 lutego 2019 r. Wezwanie zostało wysłane na adres, który wskazał sam biznesmen. Mimo to Gerald B. się nie stawił - dodał Łapczyński.
W piśmie, wystosowanym we wtorek do Prokuratury Okręgowej w Warszawie, poseł Platformy Obywatelskiej Krzysztof Brejza pyta "na jakiej podstawie rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie skrócił nazwisko p. Geralda Birgfellnera, sugerując, iż p. Gerald Birgfellner miałby mieć postawione jakiekolwiek zarzuty".
"Dlaczego rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie nie rozwinął nazwiska p. Geralda Birgfellnera" - dopytuje Brejza.