Prezydent uznał, że przekazana mu do podpisu nowelizacja ustawy o nasiennictwie jest niezgodna z prawem UE. Źle ocenił też sposób prowadzenia prac nad nią. Zapowiedział, że jeśli posłowie przyjmą weto, złoży w Sejmie projekt takiej ustawy, ale bez kontrowersyjnych zapisów o nasionach i roślinach genetycznie modyfikowanych.
To te przepisy wywołały protesty przeciwników GMO. Nie spodobało im się, że parlamentarzyści chcą dopuścić do rejestrowania modyfikowanych roślin, a wprowadzony przez nich zakaz obrotu takimi nasionami można łatwo obejść (ma to być efekt wpisania go na chybcika w ostatniej fazie prac nad projektem w Sejmie).
– To ryzykowny eksperyment ludzkości. Dopiero po wielu latach da się ocenić skutki produkowania np. modyfikowanej żywności – mówi „Rz" Paweł Połanecki z Koalicji Polska Wolna od GMO.
Wtóruje mu Jadwiga Łopata z Międzynarodowej Koalicji dla Ochrony Polskiej Wsi.
– Jeśli pojawią się u nas takie uprawy, nie będziemy już mieć wyboru, czy jeść produkty modyfikowane genetycznie, czy nie – zaznacza.