Reklama

Leonczuk: Nauczyciele obrażani w tzw. mediach reżimowych

- Piłka jest po stronie rządu. To ten rząd wprowadził tę reformę i ten rząd za to odpowiada. I po stronie rządowej jest rozwiązanie tej sytuacji. Ona narastała, nauczyciele doszli do ściany - powiedziała w programie #RZECZoPRAWIE Agnieszka Leonczuk z Fundacji Rodzice Mają Głos.

Aktualizacja: 08.04.2019 15:01 Publikacja: 08.04.2019 14:34

Leonczuk: Nauczyciele obrażani w tzw. mediach reżimowych

Foto: tv.rp.pl

adm

Tomasz Pietryga, #RZECZoPRAWIE. Moim kolejnym gościem jest Agnieszka Leonczuk, Fundacja Rodzice Mają Głos. Witam panią bardzo serdecznie. 

Dzień dobry, dzień dobry państwu. 

Czytaj naszą relację: Nauczyciele rozpoczęli strajk

 

 

Reklama
Reklama

RODZICE I NAUCZYCIELE WSPÓLNIE W WALCE O DOBRY SYSTEM EDUKACJI

Czy spodziewała się pani takiego obrotu sprawy, że do tego strajku jednak dojdzie?

Szczerze mówiąc, do końca liczyłam, że do strajku nie dojdzie. Bo strajk, to jest najgorsze rozwiązanie dla nas wszystkich, jak sądzę. Dla naszych dzieci i dla nauczycieli również. Ale jak najbardziej rozumiem i popieram postulaty nauczycieli. I rozumiem, dlaczego ten strajk jest. 

A nauczyciele powinni strajkować? Może powinni znaleźć jakąś inną formę protestu? Tutaj jednak zakładnikami całej tej sytuacji są dzieci. 

Tak się mówi, ale większość dzieci, przynajmniej tych, które znam, nie czują się zakładnikami tej sytuacji. One rozumieją sytuację. Nie mówię o dzieciach młodszych, o dzieciach przedszkolnych, ale dzieci, które kończą teraz szkołę podstawową, czy kończą gimnazjum, i są w tej kumulacji roczników…Te dwa roczniki tyle już przeszły, że one już rozumieją i wiele potrafią znieść. 

Ale też chyba dalej przechodzą, bo skoro miały zdawać egzaminy w tym tygodniu…To chyba wiąże się z dość dużym stresem i dezorientacją, bo jednak takie dziecko, które ma 12 lat, raczej może mieć problem ze zrozumieniem żądań dorosłych, takich radykalnie postawionych. 

Reklama
Reklama

Dzieci nasze po prostu mają za zadanie przygotować się jak najlepiej do egzaminu, który, mamy nadzieję, się odbędzie. I to jest ich zadanie. Nie należy ich wprowadzać w te wszystkie problemy, które teraz się dzieją na tym wyższym szczeblu. One się uczą i pracują bardzo dużo. To jest ich zadanie. My z kolei, wspieramy nauczycieli, jak potrafimy. Czy to pisząc pod szkołami napis „wspieramy was” czy po prostu przechodząc pod Centrum Dialogu lub MEN. I to nie jest tak, że ten protest zaczął się teraz, nagle. Przecież to już trwa od trzech lat, odkąd minister Anna Zalewska ogłosiła swoją reformę. 

Ale strajku nie było. 

Strajku nie było, ale wszystko ku temu zmierzało, dlatego, że nauczyciele buntowali się jednak przeciwko podstawie programowej. Były też protesty związane z zarobkami. Był przecież taki duży protest, w listopadzie, bodajże 2017, kiedy przyjechało 30 tys. nauczycieli do Warszawy protestować. Były protesty organizowane pod MEN.

Ale lekcje były, to jest jednak troszeczkę inna sytuacja.

Tak, lekcje się odbywały. Dlatego, że wszystkie postulaty odbijały się właściwie od ściany. Pani minister była głucha…

I dalej tak jest. 

Reklama
Reklama

I dalej tak jest. Nie chciała rozmawiać z nauczycielami, nie chciała rozmawiać z nami, rodzicami, którzy protestowali przeciwko likwidacji gimnazjów i przeciwko tej kumulacji, którą właśnie mamy. 

A czy taki strajk, który, bo tego nie wiemy, może się przedłużyć, może trwać długo, nie wiemy ile, mam nadzieję, że krótko, czy w jakiś sposób destrukcyjnie nie wpłynie na uczniów? Bo mogą sobie pomyśleć, że jeżeli nauczyciele nie chcą nas uczyć, to też nie mamy takiego obowiązku. Taka myśl może zaświtać gdzieś. 

Jest to dla każdego sytuacja nowa, więc trudno ocenić, jak to będzie wyglądało. W każdym razie, im dłuższy strajk, tym straty będą odczuwalne dla każdego. I dla dzieci, i dla rodziców, którzy nie będą mieli, co z nimi zrobić, gdzie je zostawić. Będzie narastała też na pewno frustracja wśród rodziców. Nauczyciele również czekają na jakiś ruch, niewątpliwie wcale nie marzą o tym, żeby strajkować długo. Oni też chcą, żeby egzaminy się odbyły i żeby wrócić do normalnego rytmu pracy szkoły. A również są jeszcze przecież firmy zewnętrzne, które w szkołach prowadzą różnorakie zajęcia. Co będzie z tymi firmami, jeśli przedłuży się strajk?

To jest jakby inna historia. Ale powiedziała pani o tej frustracji rodziców. Bo w tej chwili rodzice zachowują pozytywną, tak to nazwę, neutralność wobez strajku. Mam wrażenie, że ze zrozumieniem traktują sytuację nauczycieli i ich protest. Natomiast jeżeli strajk się przedłuży, nie obawia się pani tego, że te nastroje rodziców mogą obrócić się przeciwko nauczycielom? Bo jeżeli okaże się, że nie będzie egzaminów, bo będzie trwał strajk, będzie miało to konsekwencje daleko w przyszłość. 

Nie możemy tego zrzucać na nauczycieli. Piłka jest po stronie rządu. To ten rząd wprowadził tę reformę i ten rząd za to odpowiada. I po stronie rządowej jest rozwiązanie tej sytuacji. Ona narastała, nauczyciele doszli do ściany. Od jakiegoś czasu są systematycznie obrażani w mediach tzw. reżimowych twierdzeniami, że mogą sobie wychować więcej olimpijczyków, mogą dostać 500 +, jeśli będą rodzić dzieci, mogą dostać więcej pieniędzy jeśli po prostu będą więcej pracować itd. I jeszcze do tego dochodzi ten projekt krowa +, świnia +.

Reklama
Reklama

No tak, ale wie pani, to pasuje na całokształt, a jednak rodzice patrzą na własne podwórko, na dobro swojego dziecka, wakacje, które się zbliżają, na to, że nie jest rozstrzygnięty egzamin, który decyduje o najbliższej przyszłości dziecka. Trochę nie patrzą w kategoriach systemowych, działań rządu, tylko tak bardziej przyziemnie. Czy tutaj nie ma obawy, że jednak te nastroje zaczną się zmieniać?

Ja, jako rodzic, mogę mówić tylko za siebie. Trudno mi powiedzieć, jak będą reagować inni rodzice. Mogę powiedzieć, jak reagowała nasza rada rodziców i myśmy jako rodzice wsparli działania nauczycieli. Oczywiście marzymy o tym, żeby nasze dzieci miały egzaminy w terminie, żeby egzaminy się odbyły. Nie wiemy, jak się potoczy dalej ta sytuacja, po prostu nikt z nas nie jest prorokiem. Ale absolutnie jesteśmy za tym, żeby nauczyciele zarabiali godnie. I żeby po prostu nasz kapitał społeczny rósł. Dlatego, że dobra edukacja to też jest jakość życia naszych dzieciaków i w ogóle wszystkich. 

Ale czy to wsparcie jest bezwarunkowe i bezterminowe? Czy państwo jednak w pewnym momencie nie dojdziecie do wniosku, że to jest zbyt długo, i że cena tego protestu jest zbyt wysoka?

Nie mam dla pana odpowiedzi na takie pytania. Po prostu myślę, że sytuacja może być dynamiczna. Możliwe, że jutro znajdzie się jakieś rozwiązanie. Mam nadzieję, że do środy też nawet się ułoży. 

Że będą egzaminy. 

Reklama
Reklama

Fajnie by było. 

Jest pani dużą optymistką, ale miejmy nadzieję. Bardzo dziękuję za rozmowę. Moim gościem była Agnieszka Leonczyk, Fundacja Rodzice Mają Głos. A ja zapraszam na jutro na godzinę 9.00, na program #RZECZoPOLITYCE. 

RODZICE I NAUCZYCIELE WSPÓLNIE W WALCE O DOBRY SYSTEM EDUKACJI

Po deformie przeprowadzonej przez rząd PiS rękami Anny Zalewskiej, system edukacji w Polsce jest w tragicznym stanie. Cierpią na tym uczniowie, rodzice i nauczyciele, a za chwilę skutki szkolnej zapaści odczuje całe społeczeństwo. 

My, rodzice zaangażowani w walkę o dobrą edukację naszych dzieci, jesteśmy pełni uznania dla odwagi i determinacji nauczycieli, którzy podjęli decyzję o strajku. Zdajemy sobie sprawę, że nauczyciele są traktowani jak wyrobnicy, którzy drżąc o swoje miejsca pracy, za marną pensję muszą stawać na głowie, by zrealizować beznadziejny program.

Dziękujemy za Wasz bunt, Nauczyciele! Popieramy Wasz strajk. Pragniemy, abyście to Wy, którzy macie bezpośredni kontakt z naszymi dziećmi, byli strażnikami jakości w edukacji. Chcemy żebyście byli dobrze wynagradzani za swoją odpowiedzialną pracę. Wierzymy, że wspólnie możemy przezwyciężyć deformę i wywalczyć lepszą szkołę.

Dołączamy do Was z naszymi rodzicielskimi postulatami. 

Nie godzimy się na uznanie obecnego stanu zdemolowanej oświaty za normę i jakikolwiek punkt odniesienia.

Po dwóch latach deformy szkoła stała się polem, na którym rozgrywa się prawdziwa dziecięca walka o przetrwanie. 

Budynki są przepełnione, w wielu z nich nauka odbywa się na dwie zmiany, brakuje sal, szatni i świetlic. Dzieci są przemęczone, zmuszane do pracy ponad siły, ograbiane z dzieciństwa i radości poznawania świata. Najbardziej cierpią tzw. roczniki eksperymentalne, czyli uczniowie urodzeni w latach 2003 - 2006, oraz dzieci niepełnosprawne, których wypchnięcie ze szkół było skandaliczną dyskryminacją.

Bulwersująca jest podstawa programowa: przeładowana, 

chaotyczna, zawierająca liczne błędy oraz przestarzałe bądź zniekształcone ideologicznie treści. Brakuje w niej korelacji pomiędzy przedmiotami.

Szczególnie cynicznym zabiegiem wydaje się promowanie nieprzygotowanych szkół branżowych, do których trafią uczniowie z kumulacji roczników, pozbawieni przez deformę szans na miejsce w liceum.

W związku z tym za niezbędne i natychmiastowe działania uznajemy:

? Odchudzenie programów nauczania, usunięcie elementów przestarzałych i niezgodnych z wiedzą naukową, eliminację treści przesiąkniętych indoktrynacją religijną i nacjonalistyczną. 

? Powrót do szkół dzieci z niepełnosprawnościami, przywrócenie nauczania integracyjnego, umożliwienie nauki w systemie indywidualnym. 

- Przywrócenie warunków edukacji domowej do stanu sprzed deformy

? Uzupełnienie programów szkolnych o rzetelną edukację seksualną – jako naukę o zdrowiu, oraz o edukację antydyskryminacyjną – jako naukę poszanowania różnic i praw każdego człowieka. 

? Zwiększenie liczby miejsc w liceach i technikach. Dzieci z roczników pokrzywdzonych przez kumulację powinny mieć taką samą szansę dostania się do wymarzonych szkół, jak wszystkie inne.

- Utworzenie klas zbiorczych na poziomie gimnazjum i szkoły średniej dla uczniów i uczennic obecnych klas 3 gimnazjum, którzy z różnych względów nie uzyskają promocji.

- Uwolnienie siatki godzin w nowym ramowym programie nauczania dla szkół średnich. 

? Likwidację dwuzmianowości.

? Zmniejszenie liczby uczniów w klasach.

Jednocześnie chcemy wyraźnie zaznaczyć, że redukcja szkód deformy edukacji jest konsekwencją nieprzemyślanych decyzji Ministerstwa Edukacji Narodowej, dlatego wszelkie koszty powinno ponieść MEN, bez obciążenia nimi samorządów.

Ad 2. Prawdziwa reforma edukacji

Polski system edukacji wymaga głębokich zmian. Nie pragniemy powrotu do tego co było, chcemy edukacji na miarę czasów współczesnych i przyszłych. Domagamy się reform przeprowadzanych zgodnie z najwyższymi standardami światowymi, w odpowiednim tempie, z zapewnieniem ciągłości procesu i niezależnie od zmieniającej się władzy. 

Pragniemy, by polska szkoła była przyjazna uczniom i uwzględniała zarówno ich potrzeby emocjonalne, jak i zdolności intelektualne, oraz by metodyka pracy brała pod uwagę aktualną wiedzę na temat mechanizmów psychologicznych i poznawczych. Chcemy, by dzieci uczyły się w miejscu, w którym rozwija się talenty, dyskutuje, szuka kontekstów i testuje idee. Chcemy wreszcie, by nauczyciele kształcili naukowców, wynalazców, artystów oraz kompetentnych pracowników, a nie robotników stworzonych dla potrzeb XIX-wiecznej fabryki.

Nauczyciele pracujący z dziećmi powinni być doskonale przygotowani do zawodu. Pragniemy, by uczyli z pasją, umiejętnie zachęcali do poszukiwań, zarażali ciekawością świata i motywowali do samodzielnego myślenia. Uważamy, że powinno się przywrócić szacunek dla zawodu i sięgać po wzorce, w których nauczyciel jest traktowany jak mistrz i przyjaciel.

Mamy dość oszczędzania na systemie oświaty. Domagamy się zdecydowanego wzrostu nakładów na edukację. 

Przyjazne środowisko do nauki, znakomicie wyszkoleni nauczyciele, dobre warunki pracy i należyte wynagrodzenie są niezbędne by zwiększyć szanse rozwojowe dzieci. Wykształcenie jest kluczowe dla postępu społecznego i gospodarczego. 

Czas z należytą wagą i szacunkiem traktować edukację, bo dobra edukacja leży w interesie nas wszystkich.

Osoby, które chcą kształtować system edukacji, wpływać na postęp i przyszłość następnych pokoleń, powinny zdawać sobie sprawę z odpowiedzialności, jaka się z tym wiąże. Gotowość ponoszenia konsekwencji za sprawowaną władzę jest rekomendacją do jej sprawowania. Świadomość ciężaru odpowiedzialności, także karnej, to zabezpieczenie przed lekkomyślnym i krótkowzrocznym nadużywaniem władzy. Dlatego osoby odpowiedzialne za deformę polskiej edukacji powinny ponieść konsekwencje swoich czynów. Obecnie są to minister edukacji Anna Zalewska, była premier Beata Szydło, prezydent Andrzej Duda i prezes PiS Jarosław Kaczyński, który te zmiany w edukacji rekomendował i zatwierdził.

 

Inicjatywa Rodziców Zatrzymać Edukoszmar 

Rodzice przeciwko Reformie Edukacji 

Fundacja Rodzice Mają Głos 

Szkoła to nie eksperyment 

Nie dla Chaosu w Szkole 

Monika Mamulska- Szkoła dla Wszystkich 

Świecka Szkoła 

Niezrzeszeni Rodzice z Torunia 

Forum Rad Rodziców

 

 

Pozdrawiam serdecznie,

Agnieszka Leonczuk, Rodzice mają Głos

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
Konflikt w PiS. Politycy partii reagują na atak Jacka Kurskiego
Polityka
Tomasz Trela: Włodzimierzowi Czarzastemu należy się szacunek od Adriana Zandberga
Polityka
Rekordowe nakłady na ochronę zdrowia to wciąż za mało? Eksperci o ustawie budżetowej
Polityka
Czarzasty przewodniczącym Nowej Lewicy. Zandberg: Wybrali przeszłość
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama