Szef rządu zadeklarował, że nie przewiduje rekonstrukcji gabinetu. Zaznaczył, że nie będzie „przepytywał ani przesłuchiwał" ministrów, ale będzie z nimi rozmawiał o tym, jak wygląda dorobek pierwszych 100 dni. Ma także omawiać plany poszczególnych resortów.
W środę spotkał się z ministrem finansów Jackiem Rostowskim i szefem MSZ Radosławem Sikorskim. Dobrze ocenił ich pracę. Wszystkie zaplanowane spotkania z ministrami powinny się odbyć w ciągu dziesięciu dni. Dziś ma się spotkać z szefową Ministerstwa Rozwoju Regionalnego Elżbietą Bieńkowską oraz z wicepremierem i ministrem gospodarki Waldemarem Pawlakiem. Ma z nim rozmawiać m.in. o wypowiedzi wicepremiera, który mówił przed kilkoma dniami, że nie bardzo wierzy w państwowe emerytury.
– Odpowiadam za decyzje, nie mogę odpowiadać za wszystkie wypowiedzi polityków, szczególnie z partii koalicyjnej, ale poproszę pana premiera Pawlaka o wyjaśnienie, skąd u niego ten nagły brak zaufania do ZUS, bo wcześniej nigdy nie sygnalizował tego problemu – tłumaczył wczoraj Tusk.
Dr Robert Alberski, politolog z Uniwersytetu Wrocławskiego, zwraca uwagę, że takie grożenie palcem ministrom poprzez wzywanie ich na rozmowy miało miejsce także w poprzednich kadencjach.
– Premier mógł wówczas budować swoją pozycję niezależną od wizerunku rządu, bo pokazywał, że co złego, to nie jego wina. Jednak w tej kadencji nie będzie to już takie proste, bo ten gabinet jest bardziej autorski. O ile poprzedni był pewnym wynikiem układu sił w PO, to obecny kształtował przede wszystkim sam Tusk – zwraca uwagę politolog.