Lider RP złapał wiatr w żagle, gdy w mediach wysypały się niepochlebne komentarze pod adresem Tuska dotyczące głosowania nad przepisami aborcyjnymi. Lewicowe środowiska, które wspierają PO od 2007 roku, nie kryją, że przeżyły szok, gdy przy pomocy posłów Platformy prawica przeforsowała decyzję o dalszych pracach nad projektem ustawy zakazującym przerywania ciąży z tzw. względów eugenicznych. Czyli w sytuacji, gdy płód jest ciężko i nieodwracalnie uszkodzony.
Magdalena Środa, prof. filozofii, w rozmowie z „Rz" stwierdziła, że ludzie o poglądach liberalnych nie mają dziś żadnych powodów – ani gospodarczych, ani światopoglądowych – żeby głosować na Platformę.
– Najgorsze jest to, że po tym jednym głosowaniu debata o aborcji przesunęła się drastycznie na prawo - twierdzi Środa. – Już można mówić o kobietach jak o morderczyniach niepełnosprawnych dzieci. Filozof dodaje, że Tuskowi wydaje się, iż musi być konserwatywny, żeby utrzymać się na topie.
Ten sam ton pobrzmiewa w felietonie Marcina Króla zatytułowanym „Neoliberalne sumienie". – Nie głosowałem na sumienie posłów od Godsona po Gowina, lecz na ich poglądy, i liczyłem na to, że będą mnie reprezentowali – napisał filozof w tygodniku „Wprost". – Posłowie jednak dostali manii wielkości i uważają, że nie tylko oni decydują, co jest zgodne z ich sumieniem, ale zamierzają tę decyzję narzucić społeczeństwu.
Tę krytykę chce wykorzystać Janusz Palikot. – Trzeba dokonać weryfikacji „zgniłych kompromisów" z lat 90., m.in. w sprawie aborcji czy konkordatu – grzmiał dwa dni temu podczas spotkania z kobietami na Lubelszczyźnie.