Wysokie rachunki szefów od sportu

Opozycja domaga się sprawozdania z czteroletniej działalności „chłopców od Drzewieckiego”

Publikacja: 28.10.2012 21:17

Joanna Mucha darzy wielkim zaufaniem Marcina Herrę

Joanna Mucha darzy wielkim zaufaniem Marcina Herrę

Foto: EAST NEWS

W poniedziałek minister sportu Joanna Mucha ma zdecydować o zmianie na stanowisku prezesa Narodowego Centrum Sportu. Najczęściej wymienianym kandydatem do tego stanowiska jest Marcin Herra, który kierował spółką PL.2012. Tymczasem opozycja domaga się dziś rozliczenia go. – Żądamy, by z Euro rozliczyli się wszyscy przed Sejmem, ale ustawa, która tego wymagała, została niedawno zmieniona – mówi poseł Zbigniew Babalski (PiS). Wtóruje mu Tomasz Garbowski (SLD): – Skoro oni wystawiają rachunki, wystawmy je także im, „chłopcom od Drzewieckiego”.

Rafała Kaplera i Marcina Herrę, 30-letnich menedżerów ze spółek paliwowych, ściągnął w 2008 r. do PL.2012 Mirosław Drzewiecki – ówczesny minister sportu. Oficjalnie szukała ich firma headhunterska, która wytypowała kilkudziesięciu kandydatów, wybierając najlepszych. – A nieoficjalnie Herra miał fory, bo jego ojciec, Marek Herra, jest dyrektorem w państwowym Lotosie w Gdańsku i zna Jana Krzysztofa Bieleckiego oraz innych ludzi z PO. – A syna Herry, który także pracował w Lotosie, znał Kapler, który w Orlenie był dyrektorem od sprzedaży – opowiada jeden z polityków z Trójmiasta. Herra jest z Gdańska, więc kiedy zaczął pracować na rzecz Euro w Warszawie, w umowie zapisano mu mieszkanie służbowe, które opłaca resort sportu.

Kapler i Herra, rzutcy „chłopcy od Drzewka”, znający języki, mieli być twarzą Polski dla UEFA. – I byli. Platini był zachwycony współpracą z Herrą. Osobiście mi o tym mówił – twierdzi senator PO Andrzej Person. – Gdyby Kapler nadal rządził na stadionie, afery dachowej by nie było. Kapler sam by zdecydował, że zamyka dach, i koniec – kwituje Ireneusz Raś, poseł PO.
Zastępcą Herry w PL.2012 zostaje Andrzej Bogucki, były szef oddziału na Europę Wschodnią amerykańskiej spółki hazardowej GTech. Bogucki, już na stanowisku wiceprezesa PL.2012, był przesłuchiwany przez komisję hazardową. – PO bardzo bała się skandalu, który nie nastąpił – przyznaje jeden z polityków PO.

Narodowe Centrum Sportu było spółką powołaną do budowy Stadionu Narodowego w Warszawie. Ale kiedy w sierpniu 2008 r. ze stanowiska prezesa NCS ustąpił architekt Michał Borowski (media wyciągnęły mu niejasności w oświadczeniach majątkowych), na jego miejsce wskoczył właśnie Rafał Kapler, z wykształcenia marketingowiec po SGH. Jego zastępcami byli dwaj inżynierowie budowlańcy – Robert Wojtaś i Janusz Kubicki, odpowiedzialni za nadzór robót. On miał tym wszystkim zarządzać i „dawać twarz”. – Kaplera nazywaliśmy w komisji Wielkim Budowniczym III RP. Także z powodu braku pokory, który prezentował.

Nie umiał się przyznać, że coś jest nie tak, że coś mu nie wyszło. I tak pycha doskonałości go zgubiła. Bo kończyły się PR i marketing, a zaczynały fakty i gorzka rzeczywistość – ocenia poseł Babalski.

Do dziś politycy, który wizytowali Stadion Narodowy, wspominają, że Kapler zachowywał się tak, jakby oprowadzał ich po swoim domu. – Myślał chyba, że budowa takiego stadionu przypomina grę w pokera – krytykuje go jeden z posłów PO.

Do końca słyszeliśmy, że wszystko jest OK z budową Narodowego. Terminy dotrzymane, a cała reszta to czarny PR – wspomina poseł Garbowski z komisji sportu.

– Kiedy pytaliśmy o kłopoty na stadionie, słyszeliśmy od kolegów z PO: „Nie straszcie Polaków!” – wspomina Zbigniew Babalski.
27 stycznia tego roku Rafał Kapler na posiedzeniu Sejmowej Komisji Sportu zapewniał posłów, że wszystko jest na stadionie pod kontrolą (budowa miała dziewięciomiesięczne opóźnienie): „W lutym będą dwie imprezy masowe piłkarskie: 11 lutego mecz o Superpuchar Polski i 29 lutego mecz Polska – Portugalia”. Dodał bardzo wiarygodnie: „Natomiast my, podpisując umowę i dając gwarancję możliwości odbycia się meczu, bierzemy na siebie odpowiedzialność za to. I kolega z Ekstraklasy doskonale o tym wie, bo zastrzegł w umowie bardzo wysoką karę umowną na wypadek, gdyby ten mecz nie mógł się odbyć z powodu Narodowego Centrum Sportu”.

– To była inwestycja obarczona ogromnym ryzykiem. Pośpiech i ogromne prace do wykonania w bardzo krótkim czasie. Błędy musiały być, ale tak bardzo bym ich nie krytykował – broni senator Person.

Dwa tygodnie później Kaplera już nie było w NCS – odwołała go minister Mucha. Zgody na mecz nie wydała policja. Nie było czasu na pertraktacje i poprawki, bo stadion oddano do użytku „za pięć 12”. – Odwołanie tego meczu było dla mnie największą porażką zawodową podczas pracy przy Stadionie Narodowym – przyznał Kapler w rozmowie z „Rz”. Cały czas twierdził, że był ofiarą nagonki.

Od wielu tygodni w siedzibie spółki PL.2012 hula wiatr. Zostało kilku pracowników, którzy wygaszają spółkę. Jej likwidacja – wynagrodzenie, koszty likwidatora – kosztować będzie budżet państwa milion złotych (czteroletnia działalność kosztowała ponad 50 mln zł). W połowie listopada PL.2012 ma publicznie przedstawić raport „po Euro”. Prezesom obu spółek przysługuje sowita premia: Marcinowi Herrze i Andrzejowi Boguckiemu – 2 mln 750 tys. zł, Wojtasiowi i Kubickiemu 900 tys. zł (już wypłacono). O swoją nagrodę za Euro (także pół miliona zł) w sądzie będzie walczył ze Skarbem Państwa Rafał Kapler.
Dziś wielu polityków podważa sens powołania spółki PL.2012, choć zgodził się na to Sejm.

– To UEFA domagała się od Polski powołania spółki, która centralnie zarządzałaby całością przygotowań, bo nie miała z kim w rządzie rozmawiać – broni się Mikołaj Piotrowski, rzecznik PL.2012.

Poseł Babalski ma inne zdanie: – To miała być spółka bufor – jak się nie uda, to się na nią zwali winę, a nie na rząd. Ale myślę, że gdyby jej nie było, to by Euro w Polsce wypadło tak samo dobrze.

Andrzej Person z PO twierdzi, że dobrze by się stało, gdyby Marcin Herra poprowadził teraz NCS. – A ja uważam, że NCS powinien ogłosić konkurs na prezesa, który przedstawi wizję i nie będzie z politycznego układu – kontruje Garbowski. Opozycja też ma do Herry zastrzeżenia. – Nawet jak autostrady się spóźniały czy na stadionach wychodziły kłopoty z wykonawcami, słyszeliśmy, że wszystko jest w najlepszym porządku. Dla mnie nie jest wiarygodny – dodaje Tomasz Garbowski.

Nikt nie broni Roberta Wojtasia. – W przygotowaniu stadionu do meczu Polska – Anglia zabiła go rutyna – przyznaje Person. – Gdyby Kapler nie odszedł, bylibyśmy dużo dalej ze Stadionem Narodowym, któremu potrzeba topowego managementu, który rozkręci ten obiekt. To jest wyzwanie – mówi senator PO.

Wbrew euforystycznej wizji Rafała Kaplera Stadion Narodowy (kosztował blisko 2 mld zł) nie jest dziś w stanie zarobić na swoje utrzymanie. Sam podatek od nieruchomości, na którym stoi obiekt, to wydatek 15 mln zł rocznie, ubezpieczenie obiektu – kolejne 7 mln zł. Dodatkowo NCS czeka wieloletni proces o zapłatę za prace dodatkowe (wykonawca żąda 400 mln zł). Kolejne 34 mln zł trzeba wydać z budżetu na dokończenie obiektu.

Narodowe Centrum Sportu – państwowa spółka – zostanie operatorem Stadionu Narodowego. Wbrew obietnicom Rafała Kaplera do dziś nie udało się pozyskać sponsora tytularnego.

W poniedziałek minister sportu Joanna Mucha ma zdecydować o zmianie na stanowisku prezesa Narodowego Centrum Sportu. Najczęściej wymienianym kandydatem do tego stanowiska jest Marcin Herra, który kierował spółką PL.2012. Tymczasem opozycja domaga się dziś rozliczenia go. – Żądamy, by z Euro rozliczyli się wszyscy przed Sejmem, ale ustawa, która tego wymagała, została niedawno zmieniona – mówi poseł Zbigniew Babalski (PiS). Wtóruje mu Tomasz Garbowski (SLD): – Skoro oni wystawiają rachunki, wystawmy je także im, „chłopcom od Drzewieckiego”.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
Polityka
Mentzen kosi na kanale: miliony wyświetleń, suty zarobek
Materiał Promocyjny
Bank Pekao S.A. uruchomił nową usługę doradztwa inwestycyjnego
Polityka
Poświadczenie bezpieczeństwa dla Nawrockiego mimo negatywnej rekomendacji
Polityka
Karol Nawrocki poddał się testom na obecność narkotyków
Polityka
Błażej Poboży: Kluczowe znaczenie ma hasło „Byle nie Trzaskowski”
Materiał Promocyjny
Cyberprzestępczy biznes coraz bardziej profesjonalny. Jak ochronić firmę
Polityka
Trzaskowski czy Nawrocki. Ilu wyborców wyklucza zagłosowanie na jednego z kandydatów
Materiał Promocyjny
Pogodny dzień. Wiatr we włosach. Dookoła woda po horyzont