Reklama
Rozwiń
Reklama

Sondaż: Frekwencja da wygraną w wyborach do PE

Największe ugrupowania mobilizują swój elektorat i podkręcają spór o wartości.

Aktualizacja: 13.05.2019 14:41 Publikacja: 12.05.2019 19:15

Sondaż: Frekwencja da wygraną w wyborach do PE

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

Proporcje w partyjnych preferencjach do Parlamentu Europejskiego odzwierciedlają stabilny dość rozkład poparcia politycznego. Dwie największe koalicje – Zjednoczonej Prawicy i Koalicji Europejskiej – dzieli różnica 5 punktów procentowych, a pewne trzecie miejsce zajmuje Wiosna z poparciem nieznacznie przekraczającym 7 proc. Szanse na mandat ma też Kukiz'15 z ponad 5 proc., a poniżej progu sytuują się Konfederacja (ponad 4 proc.) i Lewica Razem (2,5 proc.). Wydaje się więc, że porywające opinię publiczną różne polityczne wydarzenia i skandale nie mają żadnego wpływu na zmianę politycznych sympatii.

Bitwa przed jesienią

Przedwyborcza atmosfera zbliża się już jednak do punktu kulminacyjnego: zgodnie z sondażem IBRiS dla „Rzeczpospolitej" prawie 54 proc. badanych deklaruje chęć zagłosowania, gdyby wybory odbywały się w najbliższą niedzielę. To bardzo dużo, zważywszy, że dotychczasowa realna frekwencja w tym głosowaniu nie przekraczała 25 procent. – Decydujący jest szczególny charakter tych konkretnych wyborów – tłumaczy szef IBRiS-u Marcin Duma. – Możemy mieć tym razem wyższą frekwencję, tak jak w wyborach samorządowych. Sondaż wskazuje, że może to być nawet 40 procent albo i więcej.

Foto: Rzeczpospolita

Zdaniem Dumy takie wskazania nie są zasługą naszej europejskości, tylko tego, że obecna kampania dotyczy spraw krajowych i obydwie strony sporu postrzegają wybory europejskie jako wielką bitwę przed parlamentarnymi. Wyborcy obu głównych sił wiedzą, że z psychologicznego punktu widzenia zwycięstwo jest bardzo ważne.

Co więcej, respondenci zapytani o chęć wzięcia udziału w kolejnych, wrześniowych wyborach parlamentarnych deklarują podobne zainteresowanie (nieco powyżej 55 procent), mimo że frekwencja w tym głosowaniu zawsze jest wyraźnie wyższa niż w wyborach europejskich. Może to świadczyć o narastaniu przedwyborczej gorączki, która skłania do „deklaracji na wyrost", albo o rzeczywistym, zwiększonym zainteresowaniu najbliższym głosowaniem europejskim. To z kolei wynika z głębokiego politycznego podziału, jaki ma miejsce w Polsce. – Widzieliśmy to w wyborach samorządowych, w których frekwencja była wyższa. Zyskała nie tylko PO w wielkich miastach. PiS odbił władzę w kilkudziesięciu powiatach, w których do tej pory nie rządził. A jakie znaczenie ma władza w powiatach, widać choćby po kwestii wypłat dla strajkujących nauczycieli – analizuje szef IBRiS-u.

Reklama
Reklama

Święta mobilizacja

W wysiłku mobilizacyjnym obu głównych aktorów sceny politycznej kryje się tajemnica wysokiej temperatury obecnego sporu, która wyrażana jest między innymi w tzw. wojnie religijnej. Poczucie zagrożenia najważniejszych wartości mobilizuje obie strony.

– Ta wojna to nie jest problem ani dla PiS, ani dla KE – mówi Duma – ale dla wszystkich innych, np. dla Konfederacji. Przy niskiej frekwencji liczba zwolenników, którą Konfederacja wokół siebie zgromadziła, daje szansę na przekroczenie progu wyborczego, ale przy wysokiej – zmniejsza je drastycznie, bo na tym sporze radykalna prawica nie zyskuje nowych zwolenników.

Zdaniem Dumy małe partie mają ograniczone rezerwy. Zwiększona frekwencja w wyborach samorządowych przysparzała głosów przede wszystkim PiS, ale np. SLD nie był w stanie zgromadzić więcej nowych wyborców i procentowo osiągnął mniej.

Warto także zauważyć, że w poprzednich wyborach najbardziej mobilizowały się wielkie metropolie, w których mieszka kilkanaście procent ludności, ale także małe miasta powiatowe i wieś (tam mieszka ok. 60 procent ludności). – To z myślą o nich PiS przekonuje na spotkaniach i konwencjach, że „trzeba bronić wiary". Bo to jest część ich tożsamości – uważa Duma.

Obok mobilizacji kluczowa jest wewnętrzna integracja najważniejszych ugrupowań. Z sondażu preferencji do parlamentu krajowego wynika, że premię za jedność otrzymuje tylko PiS, gromadząc pod szyldem obie małe partie Zjednoczonej Prawicy z ponad 40-procentowym poparciem. PO, startując samotnie, uzyskuje zaledwie 22 proc., SLD – 5, a PSL – 2,5 proc.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
Nowy rok, nowy konkurs. Ale czy nowy prezes IPN?
Polityka
Sondaż poparcia partii politycznych. Lider się umacnia. Przepychanka Konfederacji
Polityka
Fundacja Grzegorza Brauna nie będzie mogła się starać o 1,5 proc. podatku
Polityka
Nowy sondaż: Kto chce Polexitu? Wyborcy PiS przed Konfederacją
Materiał Promocyjny
W kierunku zrównoważonej przyszłości – konkretne działania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama