Reklama

Wpadki i zasługi lokalnych władz

Inwestowali, cięli, oszczędzali. Raz mówili wierszem. Czasem trafiali za kratki. To samorząd na półmetku kadencji.

Aktualizacja: 21.11.2012 02:06 Publikacja: 21.11.2012 02:06

To najtrudniejsza kadencja od lat – oceniają eksperci. Dziś mijają dwa lata od wyborów samorządowych.

– Generalnie jest to czas poszukiwania pieniędzy na niespotykaną dotąd skalę – ocenia Andrzej Porawski ze Związku Miast Polskich. – W ciągu dwóch lat samorządy uczyły się oszczędzać, dużo bardziej niż w poprzednich kadencjach. Na przykład na oświacie, która do tej pory była dziedziną szczególnie chronioną. Ale były to też lata rozwoju i wykorzystania unijnych funduszy.

Po raz pierwszy miasta się zbuntowały i walczą o rekompensatę 8 mld zł, które co roku tracą po decyzjach rządu

Spadek wpływów z podatków, kryzys gospodarczy i dodatkowe zadania nałożone przez rząd na władze lokalne tak się dały we znaki gminom, że trzeba było ciąć wydatki, likwidować szkoły, pod nóż poszły nawet koszty utrzymania administracji.

Ponad 70 dużych samorządów jest dziś zadłużonych ponad dopuszczalny pułap bezpieczeństwa, czyli 60 proc. swoich dochodów.

Reklama
Reklama

W tej kadencji po raz pierwszy w historii mamy też do czynienia z faktem, że Krakowem rządzi prezydent bez absolutorium. Jacka Majchrowskiego radni bowiem negatywnie rozliczyli z wydawania publicznych pieniędzy za 2011 rok.

Konieczność zaciskania pasa powodowała, że samorządowcy mieli czasem dość egzotyczne pomysły na pozyskiwanie pieniędzy.

Radni Bytomia na przykład wprowadzili podatek od... deszczówki. Jak tłumaczyli, miasto musi utrzymywać prawie 300 km sieci do odprowadzania wód opadowych i roztopowych i musi sięgnąć do kieszeni podatników. Szybko zapłacili za to wysoką cenę.  Mieszkańcom pomysł się nie spodobał i cztery miesiące po wejściu podatku odwołali i radę, i prezydenta. Za odwołaniem głosowało 28 tys. osób, przeciwko tylko 865.

Z kolei radni powiatu gdańskiego jako pierwsi w kraju uchwalili podatek od przydrożnych krzyży. Stawka za zajęcie pasa drogi przez krzyż – 1 zł za 1 mkw za dzień.

Krakowski radny Łukasz Wantuch (PSL) wpadł na pomysł, by bezpieczeństwa w mieście pilnowały... ogrodowe krasnale i sztuczne sowy z ukrytymi aparatami. Przez 24 godziny kamery obserwowałyby mieszkańców, by łatwiej było karać niepokornych mandatami. – Pomysł nie został zrealizowany – stwierdza krótko rzeczniczka prezydenta Krakowa Monika Chylaszek.

Za to z inicjatywy kolejnego radnego Krakowa Pawła Ścigalskiego (PO) zafunkcjonowały „sponsorskie chodniki". Prywatni przedsiębiorcy mogą je remontować za reklamę.

Reklama
Reklama

Z kolei poznański radny Michał Grześ (PiS) chciał zarabiać na nazwach ulic. Nie spodobały mu się Karmelowa, Czekoladowa  i Cytrynowa. „Kto da więcej, będzie mieć swoją ulicę" – zaproponował. Bez poparcia.

Czasem bywało też poetycko i zabawnie.

Radni Krakowa rozmawiali ze sobą... wierszem. Marcin Szymański (PiS) wysłał na konkurs jednej z gazet limeryk o koleżance radnej. „Dzień w dzień pewna Radna z Dzielnicy Podgórze, do stu swoich gachów sto zdeptuje dróżek. Przy jednej z lip cichych brakło jej kondychy. Tak lipy porastają kurzem..." – napisał radny. Wybuchł skandal.  Radna Barbara Nowak (PiS) poczuła się w obowiązku odpisać: „Gdy pada, to radny na osiedlu Złocień Wypływa swym promem, a prom ma na słocie. Rajca to do (j)oty? Nie! zapomnij o tym. On potem, za płotem, poluje na płocie".

Poetycką duszę poczuli w sobie też radni warszawskiej Pragi-Północ, którym nie podobało się, że ich przewodnicząca Małgorzata Kowalska-Kobus (PO) często zarządza przerwy w obradach sesji. I rozpropagowali wierszyk: „Kto ty jesteś? Kowalska-Kobus. Jaki znak twój? Mały łobuz. Jaki cel twój? Przerwać sesję. Po co ci to? Mam obsesję".

Jest też ta ciemna strona samorządu. Mniej kulturalna.

W każdej kadencji zdarzają się lokalnym włodarzom wpadki alkoholowe. Niedawno wiceburmistrz warszawskiej dzielnicy Wola Ryszard Modzelewski (PO) wylądował w wytrzeźwiałce po awanturze urządzonej funkcjonariuszom i powoływaniu się na zajmowanie ważnego stołka. Już nie jest we władzach.

Reklama
Reklama

„Procentowy incydent" zaliczył też jeden z lepiej ocenianych w województwie pomorskim wójt Słupska (nomen omen Mariusz Chmiel). W lutym drogówka zatrzymała go, gdy po kilku (piwkach?) wypitych w gronie samorządowców autem wracał do domu ("bo w hotelu było mu za zimno"). On jednak – inaczej niż wiceburmistrz ze stolicy – nie awanturował się i przeprosił mieszkańców. 11 grudnia radni zdecydują, czy go odwołać.

Poważniejsze afery korupcyjne wstrząsały kilkoma magistratami. Aresztowano prezydenta Starachowic Wojciecha B. (ma zarzut przyjęcia 96 tys. zł korzyści majątkowych). ABW zatrzymało burmistrza Glinojecka Waldemara G. (m.in. za pompowanie publicznych pieniędzy do prywatnej fundacji). Centralne Biuro Antykorupcyjne też zatrzymało urzędników z warszawskiego i gdańskiego zarządu dróg i stołecznych wodociągów.

– Pod względem walki z korupcją jakiegoś wyraźnego postępu w ciągu ostatnich dwóch lat nie widzę – ocenia Grażyna Kopińska z Fundacji Batorego.  –  Ale jest coraz lepiej pod względem przejrzystości decyzji urzędników.

Za istotne dla samorządów w całym kraju uważa zwycięstwo warszawskiego radnego Jarosława Krajewskiego (PiS) w sądowym boju z prezydent Hanną Gronkiewicz-Waltz o ujawnienie umów cywilnoprawnych zawieranych przez ratusz.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
Nowy ranking zaufania: Karol Nawrocki na czele, Jarosław Kaczyński jak Grzegorz Braun
Polityka
Czy Wołodymyr Zełenski wystąpi w Sejmie? Włodzimierz Czarzasty o ustaleniach
Polityka
Tomasz Trela: Najgorzej byłoby ustępować Karolowi Nawrockiemu
Polityka
Czarnek: Partie na prawo od PiS mają 20 proc. poparcia, potrzebujemy nowego programu
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama