W ostatni piątek przed wyborami Jarosław Kaczyński pojawił się także w „Gościu Wiadomości” oraz porannym programie TVP „Pytanie na śniadanie”. Dla porównania, w ostatnich dwóch tygodniach kampanii premier Mateusz Morawiecki dostał w TVP jedynie 3 minuty 40 sekund, dużo mniej, niż między innymi kandydująca na europosłankę wicepremier Beata Szydło (9 min. 42 s). Częściej w telewizji pojawiał się także szef MSW Joachim Brudziński (4 min. 10 s), także kandydujący do Parlamentu Europejskiego.
Jak pisze Onet, Kurski wprowadził nieoficjalny zapis na Morawieckiego. To tak zwana doktryna dziewięciu sekund, która zakłada, że w sumie dziennie w „Wiadomościach” premier nie powinien być pokazywany dłużej niż właśnie przez tyle czasu. Ze względów technicznych, w praktyce premier pokazywany był średnio nieco więcej, około 11-12 sekund. Wycinany on był nawet w końcówce kampanii, kiedy uczestniczył w akcji pomocy powodzianom.
Mateusz Morawiecki wciąż często pojawia się w TVP Info, które relacjonuje jego konferencje prasowe. Podczas dwóch ostatnich tygodni kampanii takich transmisji było ponad 4 godziny, jednak TVP Info jest kanałem, który ma znacznie niższą oglądalność niż TVP1. Co więcej, i w tej stacji Jarosław Kaczyński pojawiał się dużo częściej. Przez ostatnie dwa tygodnie kampanii TVP Info pokazywała go w sumie przez ponad 5 godzin.
Warto zaznaczyć, że gdy w 2018 roku Morawiecki został szefem rządu oraz twarzą PiS-u w jesiennych wyborach samorządowych, w ostatnich dwóch tygodniach przed głosowaniem w październiku ubiegłego roku, pokazywany był przez niemal 21 minut, czyli niemal 1,5 min. dziennie. Oznacza to, że wypowiadał się on praktycznie w każdym materiale, a Kaczyński, zaledwie przez 9 min.
Jak pisze Onet, odpowiedzi na pytanie, co wydarzyło się pomiędzy wyborami samorządowymi i europejskimi, należy szukać w wyniku wyborów w 2018 roku. PiS wypadło w nich dużo poniżej swoich własnych oczekiwań, gdyż partia zwyciężyła w dziewięciu z 16 regionów, choć sondaże dawały jej nadzieje nawet na 14 sejmików wojewódzkich. W porachunkach wewnątrz partii odpowiedzialnością za taki wynik obarczano Kurskiego. W opinii Kurskiego, powodem słabego wyniku PiS-u był właśnie Mateusz Morawiecki. Jego zdaniem wpłynęły na to publikacje Onetu z początku października 2018 roku, dotyczące zeznań kelnerów z restauracji „Sowa i Przyjaciele”. W prokuraturze mieli oni mówić o taśmie, na której Morawiecki mówił o kupowaniu nieruchomości na podstawione osoby, czyli tzw. słupy.
Przed wyborami europejskimi Kurski zmienił więc taktykę, decydując się na zmarginalizowanie Morawieckiego i promowanie Jarosława Kaczyńskiego. Nie jest jednak jasne, czy szef TVP miał na to zgodę prezesa PiS. Jak pisze Onet, Kurski, korzystając ze świetnego wyniku wyborczego PiS-u, namawia nawet Kaczyńskiego na usunięcie premiera. Prezes TVP ma argumentować to tym, że widzowie nie chcą oglądać Morawieckiego, ze względu na to, że brakuje mu charyzmy i wiarygodności w elektoracie PiS. Drugi argument związany jest z niejasnościami dotyczącymi majątku Morawieckiego.