Zdaniem Rooda chińscy przywódcy postanowili rzucić wyzwanie istniejącemu światowemu porządkowi, który wyłonił się po II wojnie światowej w sposób, który zagraża bezpieczeństwu narodowemu USA.
Rood spotkał się w Izraelu z przedstawicielami władz tego kraju, w tym doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego Meirem Ben-Shabbatem.
W rozmowie z "Haaretzem" Rood określił stosunki USA i Chin mianem "rywalizacji". - Najpoważniejszą kwestią jest, że Chiny i ich przywódcy chcą rzucić wyzwanie globalnemu porządkowi. Ich ambicją jest zostać czołowym mocarstwem świata. Nie chodzi o ambicję Chin, by rosnąć (w siłę - red.). Nie obawiamy się tego. To, co nas niepokoi to to, że podczas gdy USA i Izrael dzielą te same wartości i spojrzenie na świat, szacunek dla wolności, wolnego handlu, wolnego przepływu idei, poszanowania suwerenności innych, własności intelektualnej, innowacji - to co widzimy w Chinach to przywódcy chińscy dokonujący wyboru, by podważać międzynarodowy porządek, który to wspiera - podkreślił Rood.
- Obserwujemy rosnące możliwości wojskowe Chin z pewnym zaniepokojeniem. Widzimy, że Chiny próbują przejąć kontrolę nad częściami oceanu, przez zastraszanie sąsiadów. Nie boimy się pokojowego wzrostu Chin. To, co wykracza ponad to stanowi zagrożenie. To, naszym zdaniem, największe długoterminowe zagrożenie dla naszego bezpieczeństwa narodowego, naszego sposobu życia, jakie dziś widzimy - powiedział.
Rood zaznaczył, że "nie prosi Izraela, by unikał wszelkich umów z Chinami". - Nasze obawy są związane z tym, że widzimy drapieżne chińskie angażowanie się w gospodarkę wszędzie na świecie, zachowanie, które nie jest czystko komercyjne, gdy chińskie służby bezpieczeństwa wykorzystują umowy gospodarcze. Opowiedzieliśmy naszym przyjaciołom z Izraela o doświadczeniach innych państw (w tym zakresie - red.) - mówił.