„To nowy styl polityki, to demokracja XXI wieku" – takim sloganem kusi w sieci Polska Partia Internetowa. Zarejestrowali ją w 2010 roku przedsiębiorca Piotr Zemelka i lekarz Leszek Lacheta. Szybko zaprzestała działalności, jednak powróciła na początku tego roku. Wznowiła działalność, przyjęła swój „manifest" i „dekalog" oraz ponownie zarejestrowała się w warszawskim Sądzie Okręgowym. Tym samym stała się najmłodszym reprezentantem politycznego planktonu w Polsce.
Pod tym ironicznym określeniem kryją się niewielkie partie, niemające szans na odegranie większej roli w polityce. O tym, jak bogatym zjawiskiem jest plankton, może przekonać lektura listy partii, publikowanej przez Państwową Komisję Wyborczą. Liczy 87 pozycji, a obok tak znanych nazw jak PiS, PO czy PSL widnieją tam przykładowo: Obrona Narodu Polskiego czy Polska Partia Piratów.
Politycznego planktonu przybywa obecnie zaskakująco szybko. Od początku roku oficjalnie zarejestrowało się aż siedem formacji.
Rejestracja na wyścigi
2 stycznia jako pierwsza zrobiła to Jedność Narodu, istniejąca już w przeszłości partia o prawicowym profilu. Planowała start w eurowyborach ze znanymi nazwiskami na listach, m.in. ojca szefa rządu, Kornela Morawieckiego. Ostatecznie zarejestrowała jednak tylko listę w części województwa mazowieckiego, a wybory skończyła na ostatnim miejscu.
W eurowyborach sił próbowały też inne nowo powstałe formacje. Chodzi m.in. o Partię Kierowców oraz „Skutecznych" Piotra Liroya-Marca, których działacze trafili na listę prawicowej Konfederacji. Samodzielnie startowały nowe partie dwóch byłych już europosłów: Ruch Prawdziwa Europa-Europa Christi Mirosława Piotrowskiego i PolEXIT Stanisława Żółtka.