Wszyscy urzędujący prezydenci sześciu największych miast są faworytami zaplanowanych na 16 listopada wyborów samorządowych. To konkluzja telefonicznego badania IBRiS dla „Rz" przeprowadzonego 30 września – 1 października w Warszawie, Krakowie, Łodzi, Wrocławiu, Poznaniu i Gdańsku.
Zdaniem dr Anny Materskiej-Sosnowskiej z Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego na korzyść obecnych prezydentów przemawia duża rozpoznawalność, która przekłada się na popularność.
– Do tego to oni mają w ręku więcej instrumentów w kampanii. Nieprzypadkowo teraz kończone są wszystkie inwestycje i organizowane imprezy plenerowe – zauważa.
Według dr. Jacka Kloczkowskiego z krakowskiego Ośrodka Myśli Politycznej z tego powodu do startu nie palą się najbardziej rozpoznawalne twarze głównych ugrupowań. – Trudno jest odbić miasto, stawiając na kandydata z drugiego szeregu – ocenia.
Szansa PiS w Łodzi
Spośród sześciu badanych miast w czterech (Warszawie, Łodzi, Wrocławiu i Gdańsku) faworytami są politycy Platformy Obywatelskiej lub przez tę partię popierani. W dwóch (Krakowie i Poznaniu) prowadzą prezydenci niezależni, którzy zerwali ze swoimi partiami (Jacek Majchrowski był kojarzony wcześniej z Sojuszem Lewicy Demokratycznej i ma poparcie tej partii, a Ryszard Grobelny rozstał się z PO, gdy cztery lata temu nie dała mu rekomendacji).