Trwa burza po wywiadzie Radosława Sikorskiego dla amerykańskiego serwisu Politico. Dla marszałka Sejmu może się zakończyć dymisją – jak dowiedziała się „Rz" – premier Ewa Kopacz rozmawiała o tym wczoraj wieczorem z szefem PO Donaldem Tuskiem.
„Chciał (Putin – red.), żebyśmy uczestniczyli w rozbiorze Ukrainy" – tak mówił Sikorski o wizycie premiera Donalda Tuska w Moskwie w lutym 2008 r., kilka miesięcy po przejęciu władzy. „Od lat wiedzieliśmy, że tak myślą. Była to jedna z pierwszych rzeczy, jakie Putin powiedział premierowi Tuskowi w czasie jego wizyty w Moskwie. Mówił, że Ukraina jest sztucznym krajem, a Lwów jest polskim miastem, i dlaczego by nie załatwić tego wspólnie. Na szczęście Tusk nie odpowiedział. Wiedział, że jest nagrywany" – cytuje portal Sikorskiego.
Sikorski wdał się na Twitterze w polemikę z autorem tekstu, przekonując, że niektóre słowa nadinterpretowano.
Jednak wczoraj nie chciał odpowiadać na pytania polskich dziennikarzy. Na pierwszej konferencji w Sejmie czmychnął, ochraniany przez szpaler funkcjonariuszy straży marszałkowskiej brutalnie odpychających dziennikarzy.
Jedyny konkret to następujące zdanie: – Nie brałem udziału w tej rozmowie.