Radosław Sikorski, jako szef MSZ, wysyłał swoje przemówienia byłemu ambasadorowi Wielkiej Brytanii w Polsce. Charles Crawford otrzymywał średnio 19 tysięcy złotych za konsultacje anglojęzycznych wystąpień. Łącznie MSZ zapłaciło brytyjskiemu dyplomacie ponad 250 tysięcy złotych. Czytaj więcej
- Pieniądze wyrzucone w błoto - uważa Ryszard Czarnecki. Europoseł zwraca uwagę, że ministerstwo wydało ćwierć miliona złotych z pieniędzy polskich podatników, zatrudniając jednocześnie osoby, które urodził sięw Anglii i Stanach Zjednoczonych. Poprawki w tekstach powinny wykonywać w ramach swoich obowiązków służbowych.
Czarnecki zwraca również uwagę, że Radosław Sikorski, absolwent Oxfordu, powinien sam poradzić sobie z przemówienieami lub poprosić o szczegóły swoją małżonkę. Polityk PiS uważa, że w tej sytuacji chodziło o kupowanie politycznej przyjaźni byłego ambsadora i jego środowiska politycznego, nie o konsultacje tekstów.
Zdaniem europosła promocja naszego kraju na arenie międzynarodowej powinna polegać na promocji państwa polskiego i odbywać się na jasnych zasadach, nie promując konkretnego polityka, który "za pieniądze z kieszeni polskiego podatnika robi sobie dobrze u zaprzyjaźnionego dyplomaty z obcego państwa".
Czarnecki uważa, że wewnętrzna walka o wpływy w Platformie Obywatelskiej spowodują wyciek kolejnych informacji z MSZ. - "Minifrakcja" Radosława Sikorskiego i "grubej ryby" Grzegorza Schetyny będą dalej się ścierać, co doprowadzi do zwycięstwa PiS w tegorocznych wyborch - uważa Czarnecki.