Dzisiejsze media doniosły, że prof. Milewska-Duda prosiła studentów na zajęciach o podpisanie się na listach. Robiła to podczas zajęć na uczelni. - Oczywiście kto będzie chciał - zastrzegała prof. Milewska-Duda.
Sama przyznała studentom, że propozycja, którą im składa, jest niezgodna z regulaminem uczelni. Do takich nagrań w wykładu dotarł „Fakt", który je dziś opublikował.
Gdy sprawa wyszła na jaw odniósł się do niej sam Andrzej Duda. Stwierdził, że absolutnie nie namawiał matki do zbierania podpisów. - Nie pomyślałbym nawet by Rodziców do czegokolwiek namawiać... Mama to Mama. A podpis to nie głos - oświadczył kandydat PiS na prezydenta.
Na wyborczą agitację na uczelni dość szybko zareagowała Lena Kolarska-Bobińska, minister nauki.
- Rozmawiałam z rektorem AGH o zbieraniu na zajęciach podpisów przez wykładowczynię dla kandydata na prezydenta. Podjął już odpowiednie kroki – obwieściła na Twitterze.