Wczoraj w "Faktach" TVN minister Zembala powiedział, że każdym kto w kierowanym przez niego Śląskim Centrum Chorób Serca podejmie strajk, zostanie zwolniony. Profesor mówił, że ma świadomość tego, że zarobki pielęgniarek są zbyt niskie i "należy nad tym popracować", ale nie zamierza prowadzić takich rozmów pod presją gróźb odejścia od łóżek pacjentów.
Wypowiedź ministra Zembali była spowodowana akcją protestacyjną podjętą przez pielęgniarki z Wyszkowa, które odeszły od łóżek pacjentów. Jak argumentują, mają dość sposobu, w jaki są traktowane przez dyrekcję szpitala. Dyrekcja odmówiła udzielenia pielęgniarkom podwyżek w wysokości 278 zł za etat.
Siedem strajkujących pielęgniarek zostało zwolnionych.
W reakcji na słowa profesora NSZZ "Solidarność" wysłał pismo do premier Ewy Kopacz, w którym przypomina, że "prawo do organizowania się w związki zawodowe, w tym prawo do strajku to jedno z podstawowych praw obywatelskich" i żąda dymisji prof. Zembali z funkcji szefa resortu zdrowia.
Według przewodniczącego NSZZ "Solidarność" Piotra Dudy słowa ministra są podżeganiem do łamania prawa i zastraszaniem pracowników. Związkowcy uważają, że ta wypowiedź dyskwalifikuje profesora i jako ministra zdrowia, i jako dyrektora Centrum.