Zaprzysiężenie prezydenta Andrzeja Dudy przebiegało zgodnie z protokołem ustalonym w 2005 r., tak jak uroczystości dwóch jego poprzedników. Poziom emocji przypominał te sprzed pięciu lat, kiedy przysięgę składał Bronisław Komorowski, a część posłów PiS zbojkotowała zaprzysiężenie.
Tym razem niektórzy politycy PO nie wytrzymali, głośno wyrażając oburzenie podczas orędzia głowy państwa. Zupełnie przeciwne emocje towarzyszyły zwolennikom nowego prezydenta, którzy licznie zebrali się w okolicach Zamku Królewskiego i Pałacu Prezydenckiego.
10.00 Sejm
Odchodzący prezydent po raz ostatni zajął na sejmowej galerii miejsce przynależne głowie państwa. Oprócz Komorowskiego zjawili się też pozostali żyjący poprzednicy Dudy: Lech Wałęsa i Aleksander Kwaśniewski.
Znacząca była nieobecność szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska. Współpracownicy byłego lidera PO tłumaczyli, że nie dostał specjalnego zaproszenia od Dudy, MSZ wskazywał, że nie przewiduje tego protokół dyplomatyczny.
Duda przysięgę zakończył słowami: „Tak mi dopomóż Bóg". W orędziu podkreślał konieczność budowy jedności. – Jednym z podstawowych oczekiwań jest to, byśmy zaczęli odbudowywać wspólnotę. Ludzie marzą o takiej wspólnocie, jaka wśród Polaków powstała w latach 80. w czasach „Solidarności" i dlatego mówię dzisiaj do ludzi o różnych poglądach, o różnym światopoglądzie, wierzących i niewierzących. Proszę o wzajemny szacunek – mówił prezydent.