Reklama

Frankowicze mają swoją partię

Ugrupowanie założyli działacze związani dotąd z ruchem Pawła Kukiza. I w koalicji z nim chcieliby iść do wyborów.

Aktualizacja: 26.01.2016 12:40 Publikacja: 25.01.2016 18:29

Frankowicze mają swoją partię

Foto: 123RF

– Naszym celem, tak jak każdej innej partii, jest wprowadzenie swoich idei w czyn. Czyli zainteresowanie nimi wyborców na tyle, by dali nam mandat zaufania – mówi Maciej Lisowski, członek zarządu partii Frankowicze Przeciw Bezprawiu. Ugrupowanie zostało zarejestrowane w listopadzie, ale właśnie rozkręca swoją działalność.

To nie pierwsza inicjatywa mająca zintegrować 700 tys. Polaków posiadających kredyt we frankach. W 2013 roku powstało krakowskie stowarzyszenie Pro Futuris. Dziś stanowi ono człon Ruchu Pro Futuris, w skład którego wchodzą też inne stowarzyszenia. Ruch jest najsilniejszy w południowej i środkowej Polsce, a w Warszawie i na północnym zachodzie intensywnie działa inne stowarzyszenie – Stop Bankowemu Bezprawiu. Te dwie główne inicjatywy wspólnie organizują manifestacje i lobbują na rzecz zmiany prawa.

Dlaczego potrzebna jest też partia? – To kolejna, równoległa do istniejących stowarzyszeń, forma nacisku na prawodawców – mówi Maciej Lisowski. Nie przeczy jednak, że ma ona też cel polityczny. – Nie mamy złudzeń, że osiągniemy siłę polityczną na poziomie głównych rozgrywających. Jednak możemy być bardzo dobrym partnerem dla większego ugrupowania na poziomie koalicji programowej – dodaje.

Zdaniem Lisowskiego Frankowicze Przeciw Bezprawiu taką koalicję mogliby zawrzeć z ugrupowaniem Pawła Kukiza. On sam startował do Sejmu z list ruchu Kukiz '15, podobnie jak inna członkini władz nowej partii – Małgorzata Kordylewska.

Założyciele partii sformułowali już manifest programowy. Jest w nim mowa nie tylko o pomocy dla frankowiczów, ale też m.in. o liberalizacji życia gospodarczego, wprowadzeniu jednomandatowych okręgów wyborczych, ograniczeniu liczby posłów, podniesieniu kwoty wolnej od podatku i rezygnacji z umów śmieciowych. Maciej Lisowski mówi, że osoby związane z partią pracują też nad powstaniem spółdzielczej kasy oszczędnościowo-kredytowej, która ma pomagać frankowiczom.

Reklama
Reklama

Czy taka partia ma sens? – Z moich doświadczeń wynika, że raczej nie – mówi Tomasz Sadlik, założyciel Ruchu Pro Futuris.

Przed ostatnimi wyborami do Sejmu również on próbował założyć partię frankowiczów posługującą się atrakcyjnym programem. Obiecywał m.in. pensję minimalną na poziomie 960 euro, reformę systemu edukacji, likwidację Senatu i wprowadzenie obowiązku posiadania przez kandydatów na posłów co najmniej średniego wykształcenia.

Nie udało się jednak zebrać wymaganego tysiąca podpisów. – Zauważyłem, że frankowicze, poza jednym łączącym ich problemem, nie są aktywni politycznie. A jeśli są, to zdążyli się zapisać do innych partii. Poza tym to środowisko jest zróżnicowane pod względem sympatii wyborczych. Jedni głosują na Kukiza, inni na PiS – komentuje Sadlik.

Szef stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu Maciej Pawlicki mówi, że nowa partia może zdobyć poparcie tylko w przypadku zmiany sytuacji politycznej.

– Zyska polityczne paliwo tylko wtedy, gdy nasze środowisko zawiedzie się na obecnej władzy. Na razie prezydent wywiązał się z obietnicy i złożył projekt o pomocy frankowiczom. Jednak kluczowe jest to, co się będzie działo w Sejmie – zauważa Pawlicki.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
Prof. Dudek zwrócił się do Tuska. „Jak się nie da, to powinien pan się podać do dymisji”
Polityka
Była kandydatka na prezydenta chce do Sejmu. Sąd zarejestrował partię Joanny Senyszyn
Polityka
Szczyt Wschodniej Flanki. Przyjęta deklaracja wskazuje Rosję jako największe zagrożenie
Polityka
Konflikt w PiS. Politycy partii reagują na atak Jacka Kurskiego
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama