To reakcja Pawłowicz na słowa posła PO Krzysztofa Brejzy, który przekonywał, że przeciągające się do późnych godzin nocnych głosowania nad projektami zmian w prawie, przygotowanymi przez PiS, sprawiają, że pracownicy sejmowi są zmuszeni do brania nadgodzin co naraża budżet na dodatkowe wydatki.
"A gdzie był poseł K. Brejza, gdy przez 8 lat rządów jego układu PO-PSL NOCAMI, do świtu, gdy media już >spały<, ZAWSZE, najważniejsze ustrojowe ustawy uchwalali NOCAMI (OFE, wiek emerytalny, próby zmiany konstytucji, ograniczanie wolności obywatelskich i wiele innych)? Ileż rodzinnych pracowniczych, sejmowych nieszczęść miało wtedy miejsce, ile kosztowały prąd, gaz, wynagrodzenia nadgodzin" - kpi Pawłowicz. Wypomina też, że w przypadku procedowanej niedawno ustawy budżetowej "sama PO z PSL-em i lewacy neopalikotów, dla złośliwego przedłużenia procedury, >pod kamery<, zgłaszali setki >poprawek<, o których z góry było wiadomo, że nie będą przyjęte".
Podsumowując całą sprawę Pawłowicz stwierdza, że poseł Brejza wykazał się "hipokryzją typową dla swojego środowiska".