Rząd zdecydował o wymianie polskich przedstawicieli w Komisji Weneckiej. Nie zapadła jednak ostateczna decyzja co do tego, kto zastąpi Hannę Suchocką, która nieprzerwanie od 1991 roku bierze udział w obradach weneckich.
Jako pierwsi informację o odwołaniu Suchockiej i Drzewickiego z Komisji Weneckiej podali prof. Roman Wieruszewski i konstytucjonalista prof. Ryszard Balicki z Uniwersytetu Wrocławskiego. Szybko informacja ta spotkała się z reakcją szefa MSZ Witolda Waszczykowskiego. Oznajmił on, że Suchocka i Drzewicki nie zostali odwołani, tylko skończyły im się kadencje. I faktycznie, upływają one 29 kwietnia. Teraz – jak informuje resort dyplomacji – trwa procedura nominacji nowych przedstawicieli naszego kraju w Komisji.
– Nie mamy do czynienia z odwoływaniem naszych przedstawicieli w Komisji Weneckiej. Właśnie upływają w sposób zupełnie normalne czteroletnie kadencje i dlatego dokonujemy zmiany – wyjaśnia rzecznik MSZ Artur Dmochowski. Jak podkreśla, nowi polscy członkowie Komisji Weneckiej będą znani w ciągu kilkunastu dni, a nazwiska pojawiające się w przestrzeni publicznej są poważnie brane pod uwagę.
Nowymi reprezentantami Polski w Komisji Weneckiej mieliby być prof. Bogusław Banaszak i prof. Mariusz Muszyński. Pierwszy z nich jest jednym z autorów opinii, że Trybunał Konstytucyjny nie może orzekać z pominięciem ustawy o TK. Drugi zaś to wybrany już z nadania PiS nowy sędzia Trybunału Konstytucyjnego, którego prezes Trybunału Andrzej Rzepliński od dłuższego czasu nie dopuszcza do orzekania. Jednak w przypadku Muszyńskiego pojawiło się pytanie, czy jako sędzia TK może jednocześnie bez zrzekania się mandatu pełnić inną funkcję publiczną.
– Taka praktyka, że sędziowie trybunałów konstytucyjnych zasiadają w Komisji Weneckiej, jest znana w wielu krajach członkowskich. Wydaje się, że w Polsce też byłoby to możliwe, choć czekamy jeszcze na prawne analizy w tej kwestii – tłumaczy Dmochowski. Wątpliwości z kolei nie ma rzecznik rządu Rafał Bochenek. – Sędzia Muszyński może być członkiem Komisji Weneckiej. Zezwala na to zarówno konstytucja, jak i ustawa o Trybunale Konstytucyjnym – argumentuje.