Reklama

Lewica idzie na wojnę o aborcję

Rusza zbiórka podpisów pod projektem liberalizującym prawo o ochronie życia.

Aktualizacja: 04.05.2016 18:38 Publikacja: 03.05.2016 19:32

Inicjatorzy akcji uważają, że pojawienie się Barbary Nowackiej na mównicy w Sejmie byłoby symboliczn

Inicjatorzy akcji uważają, że pojawienie się Barbary Nowackiej na mównicy w Sejmie byłoby symbolicznym powrotem lewicy do parlamentu

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Obecnie aborcja jest dozwolona w Polsce z trzech powodów: gdy płód jest uszkodzony, ciąża jest efektem czynu zabronionego albo gdy zagraża życiu lub zdrowiu matki.

Te przesłanki obowiązywałyby wciąż powyżej 12. tygodnia ciąży, a wcześniej każda kobieta miałaby prawo do aborcji na życzenie – to założenia projektu obywatelskiego „Ratujmy kobiety".

Głównym pomysłodawcą jest Inicjatywa Polska – nowe stowarzyszenie Barbary Nowackiej, byłej liderki Zjednoczonej Lewicy. Dariusz Joński, były poseł SLD zaangażowany w budowę stowarzyszenia, mówi, że komitet obywatelski najprawdopodobniej w tym tygodniu zostanie zarejestrowany przez marszałka Sejmu. – W ubiegłym tygodniu zwrócił się do nas o niewielką poprawkę w dokumentach – wyjaśnia Joński.

Oznacza to, że będzie mogła ruszyć zbiórka podpisów pod projektem, który powstał w reakcji na pomysł zaostrzenia prawa aborcyjnego, który przygotowały środowiska pro-life, m.in. Fundacja PRO – Prawo do Życia. Konserwatywny projekt zakłada całkowity zakaz aborcji, nawet gdy ciąża zagraża zdrowiu matki. Lekarz mógłby ratować kobietę kosztem dziecka tylko w razie zagrożenia życia, i to „bezpośredniego".

Kazimiera Szczuka, feministka związana z inicjatywą „Ratujmy kobiety", uważa, że projekt obrońców życia „zagraża życiu kobiet". – Gdyby to prawo weszło w życie, mogłoby dodatkowo utrudnić leczenie płodu w łonie matki. Ta dziedzina medycyny w ostatnich latach zrobiła wielkie postępy – mówi.

Reklama
Reklama

– Mogłoby również służyć kontrolowaniu naturalnych poronień i karaniu za nie. Podobne przepisy obowiązujące w Salwadorze doprowadziły już do wyroków – przekonuje.

Zdaniem Szczuki aborcji byłoby mniej, gdyby ułatwić dostęp do antykoncepcji i edukacji seksualnej. Dlatego projekt „Ratujmy kobiety" przewiduje refundację antykoncepcji i obowiązkowe lekcje z „wiedzy o seksualności człowieka".

Projekt konserwatywny przewiduje jeszcze trudniejszy dostęp do już istniejących zajęć z wychowania do życia w rodzinie.

Inicjatywa „Ratujmy kobiety" ma też jednak cele polityczne. Stoi za nią kilka organizacji lewicowych, m.in. Kongres Kobiet, Partia Zielonych, Partia Kobiet, Krytyka Polityczna i Feminoteka. Przy okazji zbiórki podpisów chcą zwiększyć swoją rozpoznawalność, jednak najmocniej dotyczy to Inicjatywy Polska Barbary Nowackiej.

Stowarzyszenie powstało m.in. dzięki zaangażowaniu działaczy rozczarowanych słabym wynikiem wyborczym SLD i ma duże ambicje. Oprócz Nowackiej i Jońskiego działają w nim m.in. członek zarządu województwa śląskiego Kazimierz Karolczak, wiceburmistrz warszawskich Bielan Grzegorz Pietruczuk, warszawska radna Paulina Piechna-Więckiewicz i były poseł Twojego Ruchu Andrzej Rozenek.

Inicjatywa działa na kilku polach. W najbliższym czasie organizuje konferencję dotyczącą mieszkalnictwa i protest przeciwko likwidacji ulg kolejowych dla studentów. Dariusz Joński nie ukrywa jednak, że inicjatywa liberalizacji prawa aborcyjnego jest niezwykle ważna dla stowarzyszenia.

Reklama
Reklama

– Pojawienie się Barbary Nowackiej na mównicy byłoby symbolicznym powrotem lewicy do Sejmu – mówi. Zauważa, że do złożenia projektu liberalizującego prawo aborcyjne nie pali się ani Nowoczesna, ani PO.

By jednak lewica wróciła do Sejmu z rozmachem, potrzebne jest zebranie większej liczby podpisów niż w przypadku projektu konserwatywnego. A inicjatorzy tego drugiego chcą co najmniej powtórzyć wynik z ubiegłej kadencji parlamentu. Wtedy też skierowali do Sejmu projekt ustawy o całkowitym zakazie aborcji, który odrzuciła PO. Podpisało się pod nim 400 tys. osób.

Kto wygra rywalizację o liczbę podpisów? Joński mówi, że jego komitet jest dobrze przygotowany. – Zgłosiło się już 1,4 tys. osób, które chcą zbierać podpisy. Nagrywamy też specjalny spot – relacjonuje.

– Jestem podbudowana ogromnym odzewem społecznym, który pojawił się po zgłoszeniu pomysłu zaostrzenia prawa aborcyjnego – dodaje Kazimiera Szczuka.

Zwolennik zakazu aborcji poseł PiS Stanisław Pięta uważa jednak, że organizacjom lewicowym nie powiedzie się zbiórka. – Coraz więcej Polaków rozumie, że zabicie nienarodzonego dziecka jest zabiciem człowieka. Jeśli ktoś chce zachować swą godność, nie może się podpisać pod takim postulatem – komentuje.

Politycy PiS nieoficjalnie mówią jednak, że na zaostrzenie prawa są małe szanse. Boją się, że konserwatywny projekt może trafić do sejmowej zamrażarki, a pojawienie się w Sejmie postulatu liberalizacji prawa do aborcji będzie argumentem za zachowaniem obecnego kompromisu.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
Nowy sondaż: Partia Grzegorza Brauna wyprzedziła Konfederację
Polityka
Jaka ma być Polska 2050? Walka o przywództwo, kierunek i miejsce w koalicji
Polityka
Prof. Dudek zwrócił się do Tuska. „Jak się nie da, to powinien pan się podać do dymisji”
Polityka
Była kandydatka na prezydenta chce do Sejmu. Sąd zarejestrował partię Joanny Senyszyn
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama