Korespondencja z Saksonii
Na poziomie federalnym AfD jest izolowana. W zeszłym tygodniu przepadł w czasie głosowania na wiceprzewodniczącego Bundestagu Paul Podolay. Był to czwarty kandydat tej partii na to stanowisko. Spektakl z odrzucanie trwa już prawie dwa lata, wybory odbyły się 24 września 2017 roku. AfD zajęła w nich trzecie miejsce, zdobywając 12,6 procent głosów w całym kraju. I jest największą partią opozycyjną, bo CDU/CSU i SPD, które uzyskały większe poparcie, tworzą rząd koalicyjny.
Inaczej jest w parlamentach regionalnych na wschodzie. W wyborach 1 września AfD zajęła drugie miejsce w Saksonii (aż 27,5 proc. głosów) i Brandenburgii (23,5 proc.).
Landtag brandenburski zebrał się pierwszy tydzień temu, a obradom, co już wzbudziło kontrowersje, przewodniczyła jako senior Marianne Spring-Räumschüssel. Potem na wiceprzewodniczącego landtagu został wybrany Andreas Galau, polityk AfD.
Było to możliwe, bo 31 z 88 posłów wstrzymało się od głosu. Ale i tak Galau dostał 13 głosów więcej niż ma frakcja AfD w parlamencie brandenburskim.
Przeczytaj też: Bunt na enerdowskiej prowincji