Reklama
Rozwiń
Reklama

Małgorzata Wassermann: W komisji śledczej ds. Amber Gold nikogo nię będziemy grillować

Zadaniem komisji śledczej ds. Amber Gold jest wyjaśnienie sprawy, a nie dokuczanie Donaldowi Tuskowi. Zrobimy to sprawnie, szybko i nikogo nie będziemy grillować - zapewniła Małgorzata Wassermann, przewodnicząca komisji śledczej, która dziś ma pierwsze spotkanie merytoryczne.

Aktualizacja: 07.09.2016 10:12 Publikacja: 07.09.2016 09:31

Małgorzata Wassermann

Małgorzata Wassermann

Foto: Fotorzepa, Magda Starowieyska

Wassermann, gość programu "Jeden na jeden" stwierdziła, że nie ma dowodów na to, że były premier Donald Tusk był zamieszany w sprawę Amber Gold, bo gdyby dowody na to były - nie byłaby potrzebna komiska śledcza.

Przewodnicząca komisji zapowiedziała, że wezwany zostanie przed nią każdy, kto będzie "miał coś do powiedzenia w tym zakresie". Zapewniła, że nie boi się konfrontacji z wzywanymi świadkami. Jak powiedziała, od dziesięciu lat wykonuje zawód adwokata i spotkała się już z groźbami. Odniosła się w ten sposób do słów Tuska, który stwierdził, że nie obawia się zeznań przed komisją, a "bać się powinni ci, którzy przed nią wzywają".

Wassermann skomentowała, że nic nie poradzi na to, iż afera Amber Gold miała miejsce za rządów Donalda Tuska i odpowiedzialni za nią są jego urzędnicy. Zadaniem komisji, jak mówiła jej przewodnicząca, jest nie ściągnięcie Donalda Tuska do Polski i dokuczenie mu, ale wyjaśnienie,  "jak piramida finansowa mogła funkcjonować na skalę ogólnopolską przez trzy lata i nikt nie stanął na drodze dziewięciokrotnie karanemu Marcinowi P.".

Wśród osób, które zdaniem Wassermann powinny stanąć przed komisją, są m.in. były premier i jego syn, Michał Tusk, który pracował w jednej z firm należących do Amber Gold, były szef NBP Marek Belka, minister finansów w rządzie Tuska Jacek Rostowski czy prezydent Gdańska Piotr Adamowicz.

Małgorzata Wassermann wypowiedziała sie również na temat filmu Antoniego Krauzego "Smoleńsk" i oceniła go jako "bardzo dobry". Brak zaproszenia na premierę filmu dla części rodzin ofiar katastrofy, m.in. dla Pawła Deresza, skwitowała: - Pan Deresz wie, co się w sprawie wydarzyło od samego początku. Z tego co wiem, nigdy nie czytał żadnych akt. Ten film na pewno w jego życiu by wiele nie zmienił.

Reklama
Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Materiał Promocyjny
Bank Pekao uczy cyberodporności
Polityka
Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz: Żadna koalicja nie jest dana raz na zawsze
Polityka
Wykluczony z Polski 2050 poseł dołączył do klubu Polski 2050
Polityka
Zbigniew Ziobro: To nie ja kupowałem Pegasusa, wtedy nie wiedziałem nawet, jak się nazywa
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Polityka
Czy Donald Tusk powinien odejść? Sondaż nie pozostawia wątpliwości
Materiał Promocyjny
Transformacja energetyczna: Były pytania, czas na odpowiedzi
Reklama
Reklama