Pomysł pojawił się po przymusowej ekshumacji ukraińskiego pisarza Ołeksandra Ołesia w Pradze, do której doszło we wtorek. Ukraińskie media podają, że ten sam los może czekać kilku innych Ukraińców, którzy spoczywają na cmentarzu w czeskiej stolicy. Wszystko dlatego, że według lokalnego prawa po pogrzebie rodzina lub znajomi powinni uiszczać opłatę za miejsce na cmentarzu w wysokości 20 tys. koron (równowartość 3200 złotych) jednorazowo w ciągu dziesięciu lat.
W sprawie Ołesia interweniował prezydent Petro Poroszenko, który polecił zorganizować pogrzeb pisarza w Kijowie. Sytuacja wywołała dyskusję na temat losu pozostałych znanych Ukraińców spoczywających poza granicami Ukrainy. "Oni powinni powrócić do domu. Doroszenko, Hołowatyj, Ołeś, Bandera, Szuchewycz, Konowalec, Skoropadskij, Petlura, Winnyczenko. Setki bohaterów, którzy żyli Ukrainą, a Ukraina żyje dzięki ich ofiarności. Ostatni spoczynek powinna dać im ziemia ukraińska" - napisał na swoim profilu w jednej z sieci społecznościowych Wołodymyr Omelian, minister infrastruktury Ukrainy. Pomysł ten poparł też szef ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej prof. Wołodymyr Wiatrowycz.
Jeden z przywódców Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) jest pochowany na cmentarzu w Monachium. Jego pomnik był wielokrotnie niszczony przez nieznanych sprawców. W Polsce nazwisko to kojarzy się z czystkami etnicznymi przeprowadzanymi na ludności polskiej na Wołyniu i w Galicji Wschodniej. Z kolei inny przywódca OUN, Jewhen Konowalec, jest pochowany w Rotterdamie. Obaj zginęli z rąk radzieckich służb bezpieczeństwa. Z kolei dowódca wojsk Ukraińskiej Republiki Ludowej Symon Petlura spoczywa w Paryżu.