Reklama

Płociński: PiS rozpoczął prześladowania

Polacy boją się przyznać, że nie popierają Prawa i Sprawiedliwości. Jak bowiem inaczej wytłumaczyć wciąż utrzymujące się wysokie poparcie dla rządu?

Publikacja: 23.02.2017 17:17

Płociński: PiS rozpoczął prześladowania

Foto: Fotorzepa

To nie żart. A dokładniej – nie mój. I obawiam się, że w ogóle nie miało być śmiesznie... Chodzi o wywiad Jacka Nizinkiewicza z zachodniopomorskim baronem PO Stanisławem Gawłowskim.

„Polacy boją się przyznać, że nie głosują na PiS” – to słowa byłego wiceministra środowiska. Który brnął dalej: „To dobrze zbadane przez socjologów zachowanie obywateli w państwie autorytarnym. Znam przypadki, gdy respondenci woleli skłamać, że głosują na PiS”.

Pewnie chodzi o jakiś urząd, gdzie przyszła nowa miotła i strach wyściubić nosa – pomyślałem. Pewnie zaraz padną argumenty o Misiewiczach na kierowniczych stanowiskach...

A tu zaskoczenie. Otóż sondaże kłamią, bo ankietowani popierający (ale niepopierający!) rząd „nie wiedzieli, kto naprawdę do nich dzwoni i jakie mogą być konsekwencje ich odpowiedzi”.

Czyli kto mógł dzwonić? Policja polityczna, jakieś SB, UB – może od razu KGB? Niewykluczone, gdyż: „W Polsce panuje atmosfera terroru. Jest strach przed władzą, tak jak w reżimach”.

Reklama
Reklama

Strach pomyśleć, co dzieje się w Darłowie czy Koszalinie (nie mam pewności, gdzie związany z oboma miastami poseł Gawłowski częściej przebywa i gdzie dyktatura rozpoczęła już prześladowania). Bo chyba nie wyssał tych historii z palca... To mogłoby być krzywdzące dla barona PO, gdyby z góry założyć, że sprzedaje wydumane opowiastki o ludziach, którzy bez powodu obawiają się, że pod ankieterów badań społecznych mogą się podszywać jacyś agenci reżimu.

Prawdopodobnie więc na Wybrzeżu Słowińskim... zaczęło się. Partia zebrała agenturę, powołała aparat terroru i wydzwania po ludziach, szukając Polaków gorszego sortu. Pan łaskawy może w Warszawie, a w Koszalinie płoną lasy (w stolicy je się tylko wycina...).

Ale są jeszcze dwie możliwości. Były wiceminister środowiska jednak ośmiesza siebie i partię kompletnym oderwaniem od rzeczywistości. Albo ma wyborców za idiotów.

Warto więc przypomnieć PO, dlaczego Polacy odstawili ich od władzy - powody wydają się podobne. A poseł Gawłowski mógłby sobie przypomnieć, dlaczego po aferze taśmowej musiał złożyć dymisję.

Kto jak kto, ale Stanisław Gawłowski najlepiej wie, że ludzie boją się mówić. U „Sowy i Przyjaciół” co prawda wiedział z kim rozmawia (ze znajomym, który legitymację PO zamienił na apanaże lobbysty), ale że przezorny zawsze ubezpieczony – część informacji panowie przekazywali sobie na piśmie.

I nie wiemy, co wiceminister chciał zdejmować z porządku dziennego po spotkaniu z byłym partyjnym kolegą. Do dziś zresztą nie chce tego otwarcie przyznać. Boi się szczerze rozmawiać, taki ten terror PiS straszny...

Reklama
Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Warszawa
Dokumenty Aleksandra Kwaśniewskiego trafiły do archiwum. Gdzie będzie można je zobaczyć?
Polityka
Donald Tusk: Tak długo, jak KO będzie u władzy, Polska będzie bezpieczna
Polityka
Sejm nie odrzucił weta Nawrockiego. Tusk: To bardzo dziwnie wygląda
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Polityka
Zdrowie już wybuchło rządowi w rękach, co z 2027? Nawrocki kontra psy na łańcuchach
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama