Rzeczpospolita: Obserwował pan obrady szczytu w Rzymie jako reprezentant prezydium Parlamentu Europejskiego. Premier Szydło twierdzi, że Unia jest w głębokim kryzysie.
Ryszard Czarnecki: Ani EWG, ani Unia Europejska nie były jeszcze w stanie takiego kryzysu jak obecnie. Chodzi tu zarówno o kryzys związany z inwazją imigrantów spoza Europy, głównie islamskich, kryzys zaufania do instytucji UE, jak i po raz pierwszy w historii opuszczenie Wspólnoty przez potężne państwo. To dobrze, że znaleźliśmy wspólny mianownik. Świadczy to o dojrzałości czy też elementarnym instynkcie samozachowawczym przywódców unijnych. Cieszę się, że Polska, nie tylko we własnym interesie, ale też całej Unii, potrafiła przeforsować zapis o niepodzielnej Unii, co jest absolutnym przeciwieństwem wcześniejszej propozycji Europy dwóch czy wielu prędkości.
Co jest tym wspólnym mianownikiem?
Zgodzono się co do kwestii podstawowych. Gdybym miał streścić deklarację rzymską, powiedziałbym tak: jedność, bezpieczeństwo socjalne, militarne i antyterrorystyczne. Przy czym, co ciekawe, w punkcie drugim spotkał się bardzo lewicowy rząd grecki z centroprawicowym rządem polskim. My też chcieliśmy podkreślenia kwestii Europy socjalnej, bo dla nas, jednego z siedmiu najbiedniejszych krajów europejskich, jeśli chodzi o PKB na głowę mieszkańca, było to równie ważne, jak dla Grecji, która jest najbiedniejszym krajem starej Unii.
Ale PiS nie chce się zgodzić na wspólne standardy socjalne w całej UE.