Godzinny wywiad, jakiego Emmanuel Macron udzielił brytyjskiemu tygodnikowi „The Economist" w chwili, gdy jego kadencja osiąga półmetek, musi szokować. Oto przywódca największej, gdy już dojdzie do brexitu, potęgi wojskowej Unii Europejskiej deklaruje, że architektura bezpieczeństwa, na jakiej opiera się zjednoczona Europa, nie jest wiele warta.
Na pytanie brytyjskich dziennikarzy, czy artykuł 5 traktatu atlantyckiego (gwarantujący obronę wszystkim członkom) działa, prezydent odpowiada: „Tego nie wiem. Ale przede wszystkim, co będzie art. 5 znaczył w przyszłości?".
Zdaniem Francuza wina za kryzys, jaki przechodzi NATO, leży całkowicie po stronie Ameryki.
„Stany Zjednoczone pozostają naszym najważniejszym sojusznikiem, potrzebujemy ich i dzielimy z nimi te same wartości. Bardzo zależy mi na tej relacji i wiele w nią zainwestowałem z prezydentem Trumpem. Ale po raz pierwszy mamy do czynienia z amerykańskim prezydentem, który nie podziela naszej wizji projektu europejskiego, a i amerykańska polityka rozchodzi się z tym projektem. Musimy z tego wyciągnąć wnioski. Te konsekwencje są na razie widoczne w Syrii: ostateczny gwarant, parasol, który uczynił Europę silniejszą, nie ma już takiego samego stosunku do Europy. A to oznacza, że nasza obrona, nasze bezpieczeństwo, elementy naszej suwerenności muszą być na nowo dogłębnie przemyślane".
Ale prezydent w przebudowie systemu bezpieczeństwa idzie dalej: „Jeśli chcemy zbudować pokój w Europie, odbudować europejską, strategiczną autonomię, musimy przemyśleć nasze stosunki z Rosją". Zdaniem Macrona Moskwa będzie na takie partnerstwo gotowa. Forsowany bowiem przez Władimira Putina model kraju, który ma gospodarkę wielkości Hiszpanii i starzejące się społeczeństwo a uwikłany jest w liczne konflikty międzynarodowe, jest nie do utrzymania. Jedynym wyjściem dla Moskwy jest więc powrót do przestrzegania międzynarodowego prawa i właśnie budowa partnerskich relacji z Europą – uważa francuski prezydent.