38-letnia Hotoweli, ortodoksyjna Żydówka z prawego skrzydła rządzącej partii Likud, w rzeczywistości prowadzi resort dyplomacji, bo ministrem jest sam Netanjahu, mający cały rząd na głowie. Jest cudownym dzieckiem izraelskiej polityki (była najmłodszą posłanką Knesetu, gdy zdobyła mandat w 2009 roku).
W środę pojawiła się przed kamerą anglojęzycznej izraelskiej telewizji i24 i od tego momentu zaczęły się jej poważne kłopoty. Wypowiadała się o sporach między w znacznej części liberalnymi Żydami z Ameryki a rządem izraelskim, dotyczącymi polityki wobec Palestyńczyków i ograniczeniom dla nieortodoksyjnych Żydów przy Ścianie Płaczu w Jerozolimie.
Amerykańcy Żydzi często krytykują Izrael, bo – jak zasugerowała – nie rozumieją go i skomplikowanej sytuacji w regionie. Sami "nie wysyłają swoich dzieci, by walczyły o swój kraj", i "większość z nich prowadzi wygodne życie".
W czwartek próbowała się bronić pisząc na Facebooku, że cytaty, które popłynęły w świat, zostały wyrwane z kontekstu i „nie oddają istoty jej przesłania". Dodała, że amerykańscy Żydzi są bardzo ważni dla Izraela.
Ale było już za późno. Swoje oświadczenie w sprawie jej wypowiedzi wydał bowiem premier Netanjahu. Pojawiło się w nim niezwykle rzadko używane wobec ministrów słowo „potępiam". - Żydzi z diaspory są nam drodzy i są nieodłączną częścią naszego narodu – podkreślił izraelski premier.