Ale nic mnie tak nie zaskoczyło, jak wiadomość z tego tygodnia. Zaskakiwał już sam nadawca: „Aborcyjny Dream Team". Nawet większość zwolenników legalizacji przerywania ciąży najczęściej argumentuje, że aborcja nie jest niczym dobrym, lecz tylko wyborem mniejszego zła, prawem kobiety itp., itd. Ale dream team? Zespół marzeń?
Dalej zrobiło się jeszcze ciekawiej. Było to zaproszenie na marsz poświęcony bezpiecznej aborcji. Kolejne zaskoczenie. Trudno ten zabieg uznać za bezpieczny, ponieważ jego skutkiem jest zabicie nienarodzonego dziecka. Zwolennicy aborcji wprawdzie przekonują, że przecież to, co jest w łonie kobiety, to nie żadne dziecko, tylko płód. Nawet jeśli na moment przyjmiemy ich logikę, to aborcja jest tego płodu zniszczeniem. Jak tu więc mówić o „bezpieczeństwie"?
To jednak nadal nie koniec. Głównym daniem było zdjęcie uśmiechniętych kobiet i kolejne hasło: „Aborcja to życie". Przepraszam za kolokwializm, ale to już jest manipulacja na chama. Dla wszystkich, którzy przerwanie ciąży uważają za zabójstwo, twierdzenie, że aborcja to życie, jest nie tylko jawną kpiną, ale też swego rodzaju bluźnierstwem.
Znów popatrzmy na to jednak przez sekundę z perspektywy kogoś, kto nie ma dylematów moralnych dotyczących aborcji. Już niemal 30 lat temu ks. prof. Józef Tischner zwracał uwagę, że ten, kto chce przerwać ciążę, nie chce, by urodziło się dziecko. Bez względu na to, czy nazwiemy to zabójstwem, czy też nie, efekt jest jeden: nie będzie żywego dziecka. A więc celem jest to, by nie dopuścić do życia. Celem jest śmierć. Nawet zwolennik aborcji musi to przyznać.
Warto tu przypomnieć słowa byłego prezesa Trybunału Konstytucyjnego prof. Andrzeja Rzeplińskiego. „Nieważne, jak byśmy próbowali to elegancko nazwać, aborcja jest zabójstwem – tak uważam. Co nie znaczy, że nie akceptuję, i to w pełni, wyroku sądu konstytucyjnego z 1994 r. (za niezgodne z ustawą zasadniczą uznano dopuszczenie aborcji ze względów społecznych – red.), który w moim przekonaniu dobrze wyważył wszystkie racje" – mówił przed dwoma laty. „Sędzia konstytucyjny nie może oczekiwać od ludzi bohaterstwa. Także od kobiet. Obowiązujące prawo ma wychodzić naprzeciw życiu. Ale nie naprzeciw nieodpowiedzialności. Że można zrobić aborcję w 24. tygodniu, bo takie jest zapotrzebowanie. Bo się odkochałam. Bo mężczyzna – głównie to mężczyźni korzystają na aborcji – będzie ją wymuszał na kobiecie".