Reklama

Animowana telenowela

Sukces „Rozczarowanych" miał być murowany. Odpowiedzialny za produkcję animacji Netflix zatrudnił kreskówkowego wygę – Matta Groeninga, twórcę wyświetlanego od 30 lat serialu „Simpsonowie" oraz „Futuramy". Były pieniądze, pomysł na scenariusz, trio nietypowych bohaterów. Mamy jednak już drugi sezon, a serialowi wciąż czegoś brakuje.

Publikacja: 04.10.2019 18:00

Animowana telenowela

Foto: materiały prasowe

Główną bohaterką jest nastoletnia księżniczka Bean, która w niczym nie przypomina postaci Disneya. Pije na umór, jest leniwa, zdarza jej się kogoś zabić, nie stroni od narkotyków. Towarzyszy jej osobisty demon Luci i zielonkawy Elfo. Historia osadzona jest w królestwie Dreamland, gdzie rządzi podstarzały, otyły król Zog.

Świetna obsada aktorów dubbingujących postaci, perfekcyjnie wykonana animacja – znak rozpoznawczy Groeninga – i pomysł na scenariusz schodzą na dalszy plan przy rozwleczonej fabule. Wiele wątków przygód blondchłopczycy i jej kompanów w pierwszej serii nie dopowiedziano i pozostawiono do kontynuacji. Ale kto liczył na ich rozwiązanie w drugim sezonie, się zawiódł. Na dodatek opowieść w kolejnych odcinkach rozbija się na pomniejsze epizody. W tym natłoku trudno już ustalić, które ze scen mogą być istotne dla dalszej fabuły, a które są tylko poboczne. Mógłby uratować to jeszcze humor, ale i tego jest niewiele.

Tylko 19 zł miesięcznie przez cały rok.

Bądź na bieżąco. Czytaj sprawdzone treści od Rzeczpospolitej. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.

Treści, którym możesz zaufać.

Reklama
Plus Minus
Pobyć z czyimś doświadczeniem. Paweł Rodak, gość „Plusa Minusa”, poleca
Plus Minus
Dorota Waśko-Czopnik: Od doktora Google’a do doktora AI
Plus Minus
Szkocki tytuł lordowski do kupienia za kilkadziesiąt funtów
Plus Minus
Białkowe szaleństwo. Jak moda na proteiny zawładnęła naszym menu
Plus Minus
„Cesarzowa Piotra” Kristiny Sabaliauskaitė. Bitwa o ciało carycy
Reklama
Reklama