Na jednej ze ścian Luwru, oświetlonej charakterystycznym muzealnym światłem, wisi namalowany na niewielkiej desce obraz niezwykły – „Statek głupców" pędzla Hieronima Boscha. Z głęboko zielonym tłem obrazu kontrastuje grupa jasno oświetlonych ludzi w łodzi na pierwszym planie. A właściwie nie to tyleż ludzie, co ich przywary, bo one właśnie stanowią motyw przewodni obrazu. Rozpusta, pijaństwo, łakomstwo, chciwość i inne żądze doprowadzające nas do szaleństwa zostały przez niderlandzkiego mistrza załadowane na statek i wysłane w morze. Przedsięwzięcie to nieobce było ówczesnym odbiorcom, do których Bosch kierował swój przekaz. W średniowieczu często praktykowano pozbywanie się ludzi niemieszczących się w obowiązującym porządku społecznym, obłąkanych, niepełnosprawnych umysłowo, wysyłając ich w podróż morską bez określonego celu.
Statek głupców to również metafora, która posłużyła Michelowi Foucaultowi do zobrazowania praktyk wykluczania ludzi chorych psychicznie w kulturze Zachodu. Jego dzieło „Historia szaleństwa w dobie klasycyzmu" stało się, wbrew intencji autora, manifestem ruchu antypsychiatrii, który zapoczątkowano u schyłku lat 60. XX w.
Gdybyśmy spojrzeli na naszą historię z odpowiedniej perspektywy, dostrzeglibyśmy, że zatoczyła ona koło i dziś również nie brak tych chętnie wsadzających odmieńców na statki wywożące ich w pełne morze, aby wkrótce zawrócić je stamtąd i skierować do swoich portów, gdzie czekają wyspecjalizowani profesjonaliści gotowi z nieukrywaną troską zająć się ich ładunkiem.
Pandemia chorób psychicznych
WHO szacuje, że obecnie ponad 350 mln ludzi na świecie cierpi z powodu depresji, co stanowi prawie 5 proc. populacji. W większości krajów odsetek ludzi chorujących w ciągu swojego życia na depresję waha się pomiędzy 8 a 12 proc. Według tych samych szacunków na świecie ponad jedna trzecia ludzi w jakimś okresie swojego życia spełnia wszystkie kryteria diagnostyczne dla co najmniej jednego zaburzenia psychicznego. Z tych danych wynika, że mamy do czynienia z pandemią chorób psychicznych o skali niespotykanej w całej historii rodzaju ludzkiego. Dla porównania – grypa hiszpanka, która była największą w historii pandemią, pochłonęła według różnych szacunków 20–100 mln ofiar. A liczby ilustrujące skalę zaburzeń i chorób psychicznych cały czas rosną.
Wygląda też na to, że ludzkość jest atakowana przez coraz to nowe choroby psychiczne, które mutują niczym wirusy. W 1952 r. pierwsze wydanie podręcznika „Kryteria diagnostyczne zaburzeń psychicznych" wyróżniało zaledwie 106 jednostek chorobowych i zaburzeń psychicznych. W 1968 r., w drugim wydaniu, było ich już 182. Wydanie trzecie z roku 1980 przyniosło zdecydowany wzrost tej liczby, bo zawierało ich aż 265. Ale choroby i dolegliwości psychiczne zdawały się mutować dalej, bowiem w trzecim uzupełnionym wydaniu z roku 1987 było ich 292. Wydanie czwarte przyniosło niewielki wzrost do 297. Zrewidowana wersja z roku 2000 zawierała ich już tyle, ile dni liczy rok – aż 365. Ostatnie piąte wydanie wyróżnia 374 zaburzenia psychiczne. W ciągu zaledwie 60 lat liczba zaburzeń psychicznych wzrosła ponad trzy i pół raza.