Dwa przypadki samobójcze w moim bloku. Dziwne to robi wrażenie, szczególnie że blok stoi na jednej z głównych ulic Warszawy i nie przypomina slumsu. Duża część okien wychodzi na zazielenione podwórko, gospodarz bloku jest osobą niezwykle pracowitą, uczynną. Klatki są zadbane. Straż miejska interweniuje raczej rzadko. Nie słyszy się o pijackich awanturach, rozbojach, zdewastowanych windach. Co prawda przez dwa sezony wakacyjne dawała o sobie znać ekscentryczna staruszka, która lubiła wysiadywać w oknie, głośno charczeć i odchrząkiwać, a w końcu spluwać na dół. Próby mediacji nic nie dawały, pozostało więc chodzić z parasolem lub omijać łukiem część chodnika, pod oknem starej kobiety, która zapewne w ten sposób chciała zaznaczyć swą obecność.