W ponure środowe południe w Białym Domu miało miejsce wydarzenie, jaka po raz ostatni do jakiego doszło mniej więcej 28 lat temu – spotkanie wszystkich żyjących prezydentów USA. Zanim cała piątka zasiadła do wspólnego lunchu, w Owalnym Gabinecie odbyła się sesja zdjęciowa. Idol Ameryki Barack Obama obok powszechnie znienawidzonego i wyszydzanego George’a W. Busha. A obok George Bush senior, Bill Clinton i Jimmy Carter, którzy należą do historii i nie wzbudzają już tak wielkich emocji. Patrząc na tę piątkę, trudno się było oprzeć refleksji o zmiennych fortunach polityków i pstrym koniu, na którym jeździ opinia publiczna.
Szczególnie w przypadku Busha seniora i Cartera. Ten drugi miał przed wyborami 1980 roku zaledwie 31 procent poparcia w sondażach i poległ z kretesem w starciu z Ronaldem Reaganem. 12 lat później Papa Bush miał 34 procent i przegrał wyraźnie z Billem Clintonem. Obaj byli ogromnie niepopularnymi prezydentami. Tuż przed środowym lunchem w Białym Domu CNN przeprowadziło sondaż, pytając Amerykanów, jak dziś, z perspektywy czasu, oceniają obie prezydentury. Pozytywnie o rządach Cartera wypowiedziało się 64 procent, Busha seniora – 60 procent.
Jak zauważył dyrektor CNN do spraw badania opinii publicznej Keating Holland, obecny lokator Białego Domu ma zapewne nadzieję, że historia potraktuje go równie łaskawie jak jego poprzedników.
[srodtytul]Znaczki, żarówka i biblioteka [/srodtytul]
Poczta USA wypuściła do obiegu nowy znaczek z podobizną George’a W. Busha. Szybko odkryto, że znaczki z tej serii nie chcą przylepiać się do kopert. Rozwścieczony prezydent zarządził dochodzenie w tej sprawie, w wyniku którego ustalono, co następuje: ani znaczek, ani klej na jego odwrocie nie są wadliwe. Po prostu ludzie plują na niewłaściwą stronę. Takich żartów o Bushu juniorze jest co niemiara. Na przykład wariacja nieśmiertelnego dowcipu o przykręcaniu żarówki: