A tymczasem jedno z największych kin na Mokotowie – Silver Screen – stojące tam, gdzie dawniej było kino Moskwa, zostało „zamknięte do odwołania”. Oficjalnie chodzi o pieniądze, czyli wysokość czynszu, nieoficjalnie wiadomo, że kino nie było żyłą złota. Chociaż miało osiem sal, w tym trzy Platinum, gdzie można było oglądać film, pijąc whisky.

Kinowym respiratorem są filmy trójwymiarowe, które ogląda się w specjalnych goglach z jednym okiem niebieskim, a drugim czerwonym. Tego wynalazku próbowałem raz – na eksperymentalnym seansie w kinie Majestic w 1938 roku. Z ekranu rzucali we mnie piłką, lokomotywa pędziła mi prosto w twarz. Było ciekawie, ale dziś się raczej nie skuszę, bo kategorię „animowany/familijny” mam już za sobą, podobnie jak „science fiction”. Po co wychodzić z domu, wystarczy włączyć dziennik.

Ale spróbuj dostać się do teatru! Przede wszystkim nawet wejściówki (miejsca na schodach) kosztują 50 zł, a kilka tygodni przed premierą bilety znikają z kas. I do tego codziennie otwiera się nowy teatr. Bardzo ciekawe zjawisko, ludzie chcą mieć wszystko na żywo – uczestniczyć, a nie odtwarzać z taśmy. Stąd też upadek Teatru Telewizji. Dam jeszcze lepszy przykład.

Krystyna Janda jest świetną aktorką. Ale to jej nie wystarcza. Zakłada teatr. Ale to jej nie wystarcza. Zakłada drugi. Ale to jej nie wystarcza. Otwiera uniwersytet. Co niedzielę o 12 wykład z dziedziny teatru, opery, tańca albo filmu. Prolog teoretyka i gawęda praktyka. Dwa tygodnie temu miałem zaszczyt zainaugurować ten uniwersytet. Temat – Leon Schiller. Najpierw wykład profesora Rogackiego, a potem ja jako jedyny świadek, który dotknął Wielkiego Reżysera. Po otrzymaniu zaproszenia pomyślałem – no, nie wypada odmówić, ale kto na to przyjdzie – w niedzielę o 12? Stawiałem na siedem emerytek. Tymczasem duża sala Och-teatru wypełniona po brzegi. Przyszedł tłum, żeby się dowiedzieć o największym reżyserze XX wieku od ostatniego żyjącego świadka. Świadczy to, że jednak nie cała inteligencja została wyrżnięta, że młodzież – a niemało jej było – jest ciekawa życia. Póki jest ta ciekawość, póty będzie istniał teatr. Tylko skąd ten renesans zainteresowania po latach posuchy? Powtórzę – ludzie chcą współuczestniczyć, na żywo. I to nie golizna ich przyciąga – to już minęło. Chcą widzieć sztuczną rzeczywistość, którą twórcy komponują w ich obecności. Lista ludzi i wydarzeń w naszym teatrze jest długa. Krysiu, jedźmy dalej. Tylko jedno – w razie czego – ja naprawdę nie grałem z Wojciechem Bogusławskim. Byłem tylko na odsłonięciu jego pomnika, no, ale to już coś…